Dopiero zaczęliśmy kurację, ale muszę od razu dać 5 gwiazdek za smak - koty uwielbiają preparat, same po niego przychodzą na kolanka, łaszą się i są dosłownie w siódmym niebie - bardzo miło, że mogę je porozpieszczać i równocześnie wspierać czymś zdrowym.
Miękka konsystencja i dużo galaretki - idealna dla kotów, które lubą żelki ;) Świetny skład.
Używam takiej rampy nietypowo, bo... dla małych kociaków. Uwielbiają się one bawić w ludzkim łóżku, albo przychodzić nocą na drzemki na poduszce. Kiedy kociaki są malutkie nie chcę, żeby skakały z łóżka na podłogę niepotrzebnie obciążając stawy. Maluchy instynktownie wybierają schodzenie rampą, a także wbiegają na łóżko po pochylni - widać, że im to pasuje. Dodatkowo materiał pokrywający bieżnię rampy zachęca do drapania, więc sama rampa spełnia nie tylko rolę bezpiecznego podestu, ale też i zabawki oraz drapaka. Maluchy wspinają się, a także czają pod rampą podczas gonitw z rodzeństwem. Pochyły "daszek" tworzy dodatkowy kącik kryjówkę, więc kiedy kociaków na pierwszy rzut oka nie widać w pokoju, mogę być pewna, że śpią wszystkie na kupie pod rampą ;)
Taka rampa sprawdzi się świetnie nie tylko dla maluchów, ale też kota trójłapka albo staruszka z artretyzmem. Przecież one też na pewno chętnie by podrzemały na łóżku czy na kanapie.
Mocno sprasowana, do paszy nada się bardziej jako uzupełnienie, niż taka puszysta sieczka, która ma zwiększyć objętość żarcia w żłobie i podnosić apetyt (tutaj świetnie się sprawdza Baileys Golden Chaff). Ale na totalne plusy jest: cena (szczególnie przy wadze 22kg! a tej chwili 20kg worki kosztują koło 120-130 zł), olej kukurydziany (jeden z lepszych dla wrzodowych koni, chyba wszystkie lucerny innych firm mają olej sojowy). Pachnie obłędnie! Konie ją uwielbiają - u mnie wszystkie wcinają w prawdziwym upodobaniem.
Pachnie jak pasta kanapkowa z tuńczyka Lisner, czyli całkiem apetycznie ;) I kotom smakuje.
Kupiony z polecenia lekarza weterynarii i faktycznie bardzo dobrze się sprawdza. W przypadku infekcji daje szybki efekt, a u alergików i koni z RAO znosi objawy przy dłuższym stosowaniu. Można go podawać na stałe.
Rewelacyjna! W ruchu zachowuje się jak wąż - daje niesamowitą iluzję czegoś żywego na końcu wędki. Moje koty ją uwielbiają!
Linka, na której jest zamocowana zabawka jest wzmocniona, więc koty jej nie przegryzą.
Bardzo długo używałam Golden Greya, ale stado kotów mi się rozrosło, a budżet jakoś magicznie nie powiększył ;) Zamieniłam na Benka i w zasadzie wyraźna różnica dotyczy tylko pylenia - Benek przez krótką chwilę po nasypaniu do kuwety podnosi nieco tuman pyłu. Kty jednak bardzo chętnie z niego korzystają - mam w domu kilka kuwet, były również testowo ze żwirkiem drewnianym, ale koty wędrowały do tej z Benkiem, nawet jeśli nie była już "skorzystana".
Ma wyraźny zapas i dzięki temu smakuje wybrednym marudom ;) Bardzo delikatna konsystencja, kremowy mus prawie jak masełko lub pasta do smarowania kanapek - fajna dla takich kotów, które wolą bardziej lizać niż gryźć jedzenie.
Ten produkt to dość gęsty "sosik", jaki można znaleźć w klasycznych saszetkach. Chętnie pije go u mnie kot, który ma kamienie moczowe, jak i drugi, któremu podaje probiotyki lub dodatkowe odżywki (w proszku, można je bardzo łatwo rozpuścić w sosie). Obydwu bardzo smakuje.
Bardzo smakuje kotom. Ma dobry skład - monobiałkowa, więc przy okazji można od razu sprawdzić czy przyczyną niestrawności, wymiotów czy biegunek nie jest często spotykana alergia na kurczaka. Wydaje się działać - dwie kotki z mocno sfiksowanym po antybiotyku trawieniem przestały odwiedzać kuwetę w trybie pilnym.
A ja bardzo polecę, bo można ten pasztecik również podawać dorosłym kotkom w trakcie rekonwalescencji. Karma ma wyraźny zapach, więc skusi nawet niejadka lub kota który się źle czuje, a w przypadku większej niechęci do jedzenia bez problemu pasztecik można ją podawać przez strzykawkę - jest zmiksowana na bardzo gładki mus / pastę, mięciutki, więc kot może ją zjadać bez gryzienia, tylko przez lizanie.
Skład też w porządku.
Rewelacyjny support - mam młodego kota, który po dłuższym transporcie złapał lekką infekcję nosa i na domiar złego wspiął się cichaczem na szafę i spadł z niej obijając sobie łapkę :( Pod opieką weta, więc kryzys udało się zażegnać, ale młody nieszczęśliwy, obolały, z cieknącym nosem i bez węchu stracił całkowicie zainteresowanie jedzeniem (jedyne, co miał ochotę zjeść, to 2-3 małe miękkie przysmaki Vitakrat Yums). Reszta bez reakcji, mimo przetestowania chyba z 7 różnych rodzajów jedzonka i kilku smaków płynnych rosołków. Dwie doby i nic, na szczęście udało się zakupić pastę i skusić nią pacjenta. Bardzo szybko kot poczuł się lepiej i się ożywił, a z pastą łatwiej też zacząć wprowadzać normalne papu. Będę mieć zawsze taką zapasową tubę pasty w razie "W".
Spodobał się kotom. Fajnie wykonany tunel, z dwuwarstwowego polaru (obszyty warstwą materiału na zewnątrz jak i wewnątrz). Szeleści, co dodatkowo intryguje kota. Moje ogony zajęły jako legowisko.
Nie spodziewałam się tego, ale ten produkt naprawdę działa! Mam młodą kotkę, na którą wołamy w domu Magda Gessler - musi ona koniecznie zajrzeć do KAŻDEGO talerza i spróbować zawartości. Nieistotne, czy ta zawartość nadaje się dla kotów... Młoda potrafi wyżreć z bułki dżem i zapić herbatą 0_o Ciężko jest ją upilnować. Niestety takie kulinarne eksperymenty potrafią się kończyć paskudnymi biegunkami, na które probiotyki nie pomagają wcale. Enterozoo działa w zasadzie od razu, już w dniu podania kot nie przecieka ;) - a kolejnego rewolucja w brzuszku zostaje opanowana. Z takim wszystkożernym kotem będę trzymać tubkę żelu w zapasie na wszelki wypadek.
Mam kotki egzotyczne, o dużych, okrągłych oczach - u tych zwierzakach oczyszczanie śpiochów czy łezek jest szczególnie ważne.
Sprawdziłam większość dostępnych w sprzedaży preparatów i żel Hery jest jednym z najlepszych. Wiele z tych, które umożliwiają usunięcie przebarwień na sierści jest nieobojętna dla oka i podczas ich aplikacji należy uważać, żeby nie dostały się do samego oka. Tutaj nie ma tego problemu, żel JPH jest bezpieczny i zupełnie neutralny (sprawdzone na sobie) - nie szczypie, nie podrażnia. Ma delikatny, przyjemny zapach i dobrą konsystencję, chociaż do jego nakładania używam wacika (patyczka do uszu) nawilżonego wcześniej ciepłą wodą. Dobrze rozmacza wszelkie zaschnięte wydzieliny. Warto mieć go w "kosmetyczce" czworonoga.
Rewelacja! Wypróbowałam na moich ogonach. Mała kotka, która preferuje wyłącznie mokrą karmę i mięsko - dała się na Canagana skusić (a próbowaliśmy już naprawdę sporej ilości żarełek). Podoba mi się skład, chociaż trochę za dużo tych ziemniaków (batat, ziemniak, białko ziemniaczane - ile tego jest w %?).
Mam do czyszczenia 4 kuwety, po dwie na piętrze, przy każdej parze kuwet jeden Litter Locker. Genialne rozwiązanie. Nie marnuję jednorazowych torebek foliowych, mogę wyrzucić odpadki z kuwety dopiero wtedy, jak LL się zapełni. Kuwety sprzątam 2-3 razy dziennie, koty mają zawsze świeżutką toaletę, a mnie kosztuję to naprawdę tylko krótką chwilkę poświęconego czasu.
Działa z każdym rodzajem żwirków.
Pasza o rewelacyjnych parametrach - 2,60 % skrobia, 4,40 % cukier - taki skład rzadko można znaleźć w musli dla koni sportowych. Bardzo ładnie pachnie i ma widoczne spore kawałki suszonej marchewki.
Mam obecnie w domu wybredne, arystokratyczne kociaki (czas zmienić nick). Muszę przyznać, że wsuwają te saszetki, aż im się uszy trzęsą. Jedna z małych to w dodatku mimoza trawieniowa i mniej dopasowana dieta kończy się paskudną biegunką. Tutaj najwyraźniej dobry skład robi robotę. Mięso, olej z łososia, minerały i witaminy (tauryna!), bez żadnych wypełniaczy, zagęszczaczy czy wynalazków. A na dobre trawienie: drożdże, fruktooligosacharydy i nasiona babki płesznik. No i polski producent, trzeba wspierać
Wszystkim moim koniom te otręby pasują. Dają faktycznie szybko zauważalne rezultaty.
Przypomina sieczkę, krótko cięte zielone, bez zarzutu - o bardzo ładnych zapachu. To są łodygi i liście z późniejszego pokosu, na pewno można je przyzwoicie połączyć z delikatnym młodym siankiem dla wysokowłóknistej diety.
Produkt oparty na olejku czosnkowym, a nie całym gniecionym czosnku - jeden z nielicznych preparatów, które dostarczają tylko korzystnie działające substancje czynne z czosnku. Konie chętnie jedzą. Bardzo wyraźny, ale przyjemny czosnkowo-ziołowy zapach (coś jak masełko czosnkowe).
Przepyszne! Koty wsuwają, aż się im wąsy trzęsą. Bardzo aromatyczna pucha - jak wszystkie kawałeczki w sosie Animondy.
Bardzo dobry skład i moje wybredne mutanty chętnie jedzą, co nie jest takie oczywiste ;) Ciekawa konsystencja - trochę jakby kawałki pasztetu w zalewie, sos nie jest gęsty czy zawiesisty.
Przy trzech kotach nie zawsze udaje się znaleźć karmę, która jest naprawdę chętnie jedzona przez każdego ogonka. Moje stwory potrafią kręcić nosem nawet na super wykwintne dania z górnej półki - ale Benek Sterilised pasuje im zawsze. 100% pewności, że zostanie ze smakiem wciągnięty.
Ma ładny, naturalny zapach, a kotom bardzo się spodobał. Łatwo go wybrać z kuwety, w małym stopniu przykleja się do kuwety.
Kotki są mega, uzbroiłam w nie wszystkie klucze! :))
Nie spodziewałam się tak miękkiego i przyjemnego w dotyku podszycia! Świetny i bardzo ładnie wykończony produkt.
Zamówiłam w promocji, wcześniej kociska miały swój ulubiony tunel, który wiecznie spadał z szafki. Louna jest stabilna, mega plus za zdejmowana górę legowiska, bo można je czasem oczyścić z włosów odkurzaczem.
Genialne! Pachną szarlotką =)
Bezpyłowa, lekka, mój kasztan ją uwielbia.
Jedno z najlepszych, skutecznie usuwa brud.
Bardzo dobrze się sprawdza, atrakcyjna cena.
Tradycyjnego MTG używam od lat, ale wersja Plus ma jednak kapitalną przewagę - nie śmierdzi wędzonką ;)) Produkt daje super szwung porostowi włosa oraz skórze. Przyspiesza gojenie naskórka - u jednego konia na świeżej bliźnie przepięknie odrosły włosy. Nakładany na rzep bardzo poprawia stan ogona - długość włosa i jego przyrost. Absolutnie wydajny jedna butelka wystarcza na całe wieki ;)
Tuńczyk chyba lepszy niż w puszcze Lisnera ;) Nie znoszę zapachu ryby, ale kot za nim szaleje - cóż zrobić, trzeba pokornie otwierać ;)
Jestem fanką wszystkich preparatów oddechowych Leovet - już po kilku podaniach widoczna jest różnica i źrebak, który w okresie zmiany sierści zaczął pokasływać zapomniał o przeziębieniu.
Kupione trochę z przypadku okazały się przebojem w kocim menu :)
Rewelacyjny preparat! Koń naprawdę "przypakowuje" w oczach - naprawdę efekt wow! Bardzo szybka regeneracja po naprawdę mocnych treningach.
Wszystkie preparaty tej firmy działają rewelacyjnie. Poza Hooves podaję koniom w treningu Muscle - puchną w oczach!
Rewelacyjny! Świetny zapach!
W tej cenie jest to zaskakująco dobry produkt, gruby i solidny polar, dobrze wyciągający wilgoć. Bardzo dobrze się spisuje w użytkowaniu.
Niesamowita! Nie pyli się, chłonie wilgoć, zatrzymuje w środku wszystkie amoniakowe zapachy. Super wydajna, a paczka 20kg jest ogromna!
Mój młody kociak uwielbia te saszetki i muszę przyznać, że rewelacyjnie na nich wygląda. Rośnie jak na drożdżach (ma pół roku i wszyscy są przekonani, że to już dorosły kot). Gładkość sierści, mięśnie, dobry humor zwierzaka - to mnie naprawdę przekonuje. W sklepie jest duży wybór karm dla kociąt na czystym mięsie, ale ani Porta, ani Applaws nie dawały mi tego efektu.
Absolutnie najlepsze, moje konie je uwielbiają! Super zapach.
Działa jak "ludzki" jedwab do włosów, wyraźnie wygładza i wyślizguje włos. Bardzo przydatny wtedy, kiedy sprayowe odżywki długo wysychają na końskich ogonach (zimą, przy dużych deszczach) - pozwala rozplątać włosy na sucho i zlikwidować wszelkie splątania czy kołtunki. Używam również do grzywek - nie zaczepiają się o naczółki i rosną naprawdę gładkie i efektowne.
Nie ma jakiegoś szczególnie ostrego działania - mocne wcierki zawsze szczypią mnie w palce :P Ale naprawdę dobrze się sprawdza w działaniu, nakładana na starego nakostniaka na zmianę z Leovet Thermo Massage wypłaszczyła go tak, że całkowicie się wchłonął.
15letni koń w treningu jedzący to musli wygląda lepiej niż niejeden 7latek :)
Przysmaki o drobnym rozmiarze, idealne dla małych piesków :) I ekonomiczne w rozdawaniu ;)
Bardzo dobry preparat. Nie jest może tani, ale wszystkie preparaty dla profilaktyki wrzodów u koni łapią za portfel. Opakowanie wystarczało na 60-kilka dni podawania, a koń na badaniu kontrolnym miał już świetne wyniki i całkowicie wygojone śluzówki żołądka.
Świetny produkt, dobry skład i dawkowanie w naprawdę minimalnych ilościach - opakowanie 10kg na dwa źrebaki wystarcza mi na 200 dni, czyli koszt suplementowania jednego dzieciaka dziennie to jakieś 34 grosze ;)
Nareszcie preparat w żelu! Wszystkie inne - płynne - wyciekają ze strzałek zanim zdążą zadziałać. Pod tym względem to lepszy może być tylko Keralit Undercover (pasta).
Świetny produkt, łatwy w podawaniu, dający wyraźne efekty. Rzeczywiście przynosi ulgę przy kaszlu.
Ciężka, solidna piłka, u mnie stanowi część zabawki... Dla konia ;) Nie uległa jego szczękom już bardzo długo.
Chętnie jedzona przez konie i ma bardzo dobry skład.
Pasza dająca dobre i wyraźne efekty stosowania. Sprawdza się bardzo dobrze nawet u koni wrażliwych na ilość paszy treściwej w diecie. Nie sprawia, że konie robią się zbyt gorące - dwuletnie ogierki bardzo grzecznie wychodzą ze stajennym na padok, a już na dworze bawią się do upadłego.
Mam klacz po kuracji na nieznaczne objawy wrzodowe (związane tylko z niechęcią przy dopinaniu popręgu i niezadowoleniem konia z dotyku łydki). Klacz miała również "od zawsze" bardzo słabe kopyta, mimo wykluczenia wszelkich schorzeń metabolicznych i suplementacji biotyny niewiele udawało się je poprawić. Koń został postawiony pełnoporcjowo na paszy Xcell, przy czym jej dzienna podawana ilość to ok. 2 kilogramów. To był strzał w dziesiątkę, kopyta ruszyły, jest energia do pracy (trening ujeżdżeniowy na poziomie C/CC), a niezadowolenie konia z łydki jeźdźca poszło w niepamięć ;)
Świetny do uzupełniania owsa!
Ten mesz wygląda jak sałatka warzywna, ma mnóstwo suszonych warzyw, widać marchewki, cukinie, kawałki buraczków. Ten mesz jest bez owsa w składzie, więc można go traktować uzupełniająco do codziennej końskiej diety - dla mnie super, bo lubię podawać mesz dość często.
Jeden z moich ulubionych "rozczesywaczy" do końskich ogonów. Bezzapachowy, lekki i szybko wysychający na włosiu, nie skleja sierści. Dobra cena!
Bardzo szybko widać efekty, warto! Te otręby poleciła mi koleżanka, jej koń po dłuższej chorobie mocno zmarniał i na Rice Boost błyskawicznie odbił i wrócił do dobrej kondycji. Ja podaję młodemu koniowi, który musi złapać więcej masy i siły do treningów pod siodłem. Otręby są bardzo wygodne w podawaniu, nie trzeba ich moczyć - gotowe do wsypania do żłoba.
Rewelacyjny produkt i warto, aby się znalazł w szafce każdego koniarza. Świetnie przyspiesza odrost sierści - również przy otarciach czy skaleczeniach. Nakładany na rzep ogonowy sprawia, że ogon błyskawicznie rośnie. Bardzo dobrze radzi sobie z problemami skórnymi - zapaleniem mieszków włosowych czy grudą. "Naprawił" mi konia, który tuż pod łokciami miał "od nowości" szarą, suchą, stwardniałą i zgrubiałą skórę, której nie dawał rady ani Chito-Derm, ani też Sudocrem. Już po kilku dniach nakładania MTG skóra zrobiła się normalna i elastyczna - super!
Same chrupkie, bardzo dobrze wysuszone warzywa w składzie.
Rewelacyjna, duża, pojemna siatka na siano z miękkiej bawełnianej liny (nie tnie rąk przy ładowaniu!). Nie plącze się, nie zwija przy wkładaniu siana, a pomieścić może nawet całą sporą kostkę. Ma bardzo szeroki otwór, wystarczy ją nałożyć na siano, które chcemy wrzucić do środka. Mój koń demoluje absolutnie wszystkie siatki czy torby na siano, a tej nie udało mu się jak na razie uszkodzić. Zdecydowanie warta swojej ceny.
Bardzo ładnie się pieni i rozprowadza po sierści. Dobrze zbiera zabrudzenia i pozostawia włos bardzo gładki i bardzo miękki (idealny dla tych ras, gdzie chcemy mieć ładny objętościowo i przy tym naturalnie lejący włos). Ma przyjemny zapach, ale bardzo delikatny i dzięki temu nie zostawia efektu perfumowanego zwierzaka po kąpieli.
Wydajny - nawet niewielka ilość wystarczy, żeby namydlić nawet dużego zwierza.
Super wydajne - właściwie trudno zużyć całe wiaderko w jeden sezon. Elektrolity są słodkie, moje konie wciągają je bardzo chętnie z poideł. Kiedy dostają elektrolity, praktycznie tracą zainteresowanie solnymi lizawkami, zatem zakładam, że wszystkie brakujące minerały i sole mineralne maja uzupełnione :)
Dawałam tę paszę przez 2 miesiące koniowi po kolce. Bardzo mi przypadła do gustu i koniowi też. Z dodatkiem gniecionego owsa i siemienia lnianego pozwala podać bardzo odżywczy i łatwostrawny posiłek. Konie faktycznie uwielbiają.
Jeśli nie patrzeć na cenę, to z pasz energetyczno-sportowych Baileysa bardziej przekonuje mnie Endurance Mix. Ma bogatszy skład i dodatek sieczki. Jako energetyczny dopalacz Competition się sprawdza.
Dla mnie totalna bomba energetyczna, przy dawaniu pełnoporcjowym energiczny z natury koń chodzi po ścianach i sufitach - pasza super jako dopalacz na zawody czy przy mocniejszej robocie. Rzeczywiście koń nie traci iskry nawet przy dłuższej jeździe.
Jedno z ładniejszych musli, jakie widziałam - bardzo bogaty skład i producent nie pożałował też lucerny.
Pasza dająca błyskawiczne i wymierne efekty - konie puchną w oczach nawet na 1-2 miarkach dziennie. I faktycznie nie świrują przy tym ;)
Bardzo smaczna - bez zastanowienia "kupił" ją wybredny koń, który nie ruszył zupełnie musli z Pavo, a ze Spillersa zaakceptował jeden jedyny worek.
Fantastyczna sieczka, dotąd nie znalazłam lepszej. Super puchata i objętościowa, co oznacza, że dajemy jej niewiele wagowo, a koń ma pół żłobu jedzenia :) Drobno pocięta, ale w 100% bezpyłowa. Bardzo łatwo się ją nakłada. Zawsze doskonałej jakości - nie znalazłam ani kawałeczka sklejonego, zbrylonego czy podejrzanego w żaden inny sposób, a moje konie pożarły już dotąd dobrze ponad 20 worków Golden Chaff.
Pachnie odrobinę jak kiszonka, dla mnie to bardzo ładny zapach ;)
Faktycznie bardzo ułatwia rozczesywanie. Wystarczy nanieść na ogon, odczekać chwilę, włos staje się śliski i łatwy rozczesania.
Bardzo fajny produkt w wyjątkowo przyjemnej cenie. Idealna do nadania super połysku na koniec czyszczenia, świetnie też zbiera kurz (u koni ciemnych maści to wieczna zmora). Bardzo dobrze spisze się przy kąpieli - w środku ma nieprzemakalną wstawkę.
Największy plus daję za formę preparatu - to są kapsułki, które łatwo otworzyć, wypełnione proszkiem. Można zatem bez problemu przemycić Scanomune w ulubionym kocim żarciu z sosem - kot nawet nie zauważa. Z tabletkami u moich stworów byłoby raczej cieżko.
Rzeczywiście ciekawy pomysł - ja właśnie z tego powodu zamieniłam kotom jedną kuwetę krytą na zwykła, tylko o bardzo wysokich rantach. Strasznie dużo zachodu z odczepianiem spinek i wyciąganiem góry z kuwety.
Wiesz, pytanie czy świnki lubią takie rozrywki. Moje na przykład zdecydowanie bardziej preferowały twardy grunt pod stopami, chętnie korzystały z dachów wszelkiego typu domków, platform i pięterek, a nawet śmigały po drewnianej drabince (pełnej, bez szczebelków) do drugiej klatki (zmajstrowałam im piętrowe lokum).
Ten żwir jest naprawdę genialny, sypię go kocurom już dobry rok. Przez pewien czas żwirek nie był dostępny i przerzuciłam się na Hiltona bodajże - totalna porażka. Kuweta waniała amoniakiem już na 2-3 dni od wsypaniu nowego żwirku !!! !!! No i to oklejanie mokrej brei od dna kuwety, koszmarne. Golden Grey jest zawsze suchy i ma łatwe do wybrania, małe bryłki, no i przede wszystkim nic z niego nie pachnie :)
Aha, różnica między żwirkiem z silikonem i bez silikonu nie jest taka duża :)
Bardzo szkoda, że Cuisine nie będzie już więcej produkowane :( Moje koty chętnie jadły te puszki.
Mam taką obrożę już dwa lata - dokładnie ten ostatni z wzorów, w czerwone rybki. Wygląda jak nowa, nic od niej nie odpadło, no i nadal świeci w ciemności [totek]
Rzeczywiście cena jest powalająca, ale moim zdaniem opłaciło się - to jedyna obroża, która tak długo trzyma się w formie.
A karma była wprowadzona, czy kot dostał całą puszkę i wcześniej jej nie jadł?
Mogło się zdarzyć, że kociak zjadł karmę za szybko, nie gryząc, stąd wymioty.
Moje stwory jedzą Portę i nigdy nie zdarzyły nam się żadne problemy. Co więcej, jednego zwierzaka wychowałam praktycznie tylko na tym rodzaju puszek - u hodowcy dostawał tylko i wyłącznie mięso i do 6-7 miesiąca życia nie chciał przyjmować żadnej suchej karmy. Teraz jest dorosły i wszystkożerny :)
A ja właśnie kupiłam :) Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Przede wszystkim myślałam, że 1 opakowanie jest bardzo małe, ale wystarczyło spokojnie na wysypanie dużej kuwety (Ferplast Moderna). Aha, żwirek pyli się przy wsypywaniu, później już nie. Jest bardzo miałki, typowy piaseczek, kotom się podoba. Co ciekawe, nie powynosiły go na razie z kuwety (wysypałam w niedzielę rano) - może to dzięki takiemu drobnemu formatowi żwirku. Bardzo dobrze wiąże zapachy (mam trzy sikuny ex-kocury). No właśnie - pokolorowały żwirek na kanarkowy żółty - więc chyba wszystko jest z nimi ok [rotfl]
Śliczne :) Niestety mam w domu meble w zupełnie innym stylu... Chociaż do ogródka czemu nie [lapka]
One są śliczne! [serce] A nie paskudne [lol] Dlaczego ja nie miałam takich zabawek, jak byłam mała?? [rotfl]
Chyba coś fundnę moim ogonom - Juliusz jest fajny, i ryba jest suuper :)
Buuu, a moim niespecjalnie przypadły kabanosy do gusty. Ale ja mam w ogóle mutanty, żadnych past, ani kocich przysmaków po prostu nie lubią :(
Takim wskaźnikiem trzeba się bawić z głową, tzn. nie świecić po kocich oczach, tylko po podłodze - wtedy napewno nic się nie stanie. Moje koty uwielbiają gonienie wskaźnika :D Szczekają, kiedy tylko widzą światełko ;)
A mi na przykład wydaje się, że nie ma obowiązku używania "kary". Może ja mam koty, ale wystarczyła konsekwencja w zachowaniu i nigdy - a mieszkają już ze mną parę lat - nawet nie przyszło mi do głowy, żeby któregoś ukarać. Nie pracuję z psami, ale z końmi - i tu również staram się dogadywać tzw. naturalnie. Czyli - proste pokazanie zwierzakowi, że niektóre działania są bezcelowe / nie robią na mnie wrażenia i nie wywołują żadnej reakcji / nie są takie fajne, jakby się to mogło wydawać. Przykład: kot miauczy, domaga się otwarcia drzwi lub żarcia - nie reaguje. Kot uporczywie wchodzi w niepożądane miejsce - konsekwentnie go stamtąd zdejmuję, utrudniam dostęp (np. zamykam drzwi szafki, jeśli to była np. półka w szafie ze świeżo upraną pościelą). Koń obgryza i zjada uwiąz - pozwalamy mu zjadać i pakujemy do pyska nieco więcej uwiązu, niż się zwierzak spodziewał - w efekcie konik wypluje uwiąz i stwierdzi, że jest niesmaczny i niefajny.
Takie urządzonko można zatem z pewnością wykorzystywać jako elektroniczny kliker - bo tak naprawdę klikerem może być wszystko, co tylko wydaje stały, niezmieniający się dźwięk. A jeśli ktoś nie ma pojęcia o tym, jak pracować, i czemu nie mieszać nagradzania pożądanego zachowania i karaniem złego - to i tak zafunduje sobie kliker, i przyprawi go "dla większej skuteczności" dyskami Fischera (tak, tak, widziałam już takich znawców w praktyce).
Wiesz, wydaje mi się, że w wielu przypadkach skłonienie kota do "nie-robienia" pewnych rzeczy jest lepsze niż oddanie go do schroniska, a multum kotów ląduje tam dlatego, że niszczyły ulubione petunie teściowej, łaziły po łóżeczku dziecięcym lub drapały fotel męża :[ Przykry dźwięk jest IMHO całkiem neutralną metodą szkoleniową, to jednak zupełnie co innego niż obroże dla psów, które kopią prądem! :(
Poza tym, takie urządzenia mają możliwość nagradzania i czemu to właśnie jej nie stosować :) Myślę, że możnaby kota nauczyć jakichś ciekawych sztuczek,l np,. aportowania zabawek do rzucania [rotfl]
Tak gwoli ścisłości - mam trzy koty (nick mi się zdezaktualizował, może poproszę admina, to mi zmieni, hehe) - mają swój wielki drapak i go demolują, drapią bezkarnie wykładziny, kwiatków nie mam, więc nie jedzą ;)
Ale to chyba nie jest odstraszacz przed podchodzeniem? To ma zapobiegać gryzieniu przedmiotów. Jest gorzkie w smaku, a sam zapach ma neutralny, dlatego koty nie mają żadnych obaw przed podchodzeniem :)
Moje też polecają :) A to wybredne bestie i większości kocich ciasteczek, nawet tych bardzo wydumanych, nie tkną [diabel] Faje ciastka i cena bardzo OK, mogłoby tylko być bardziej funkcjonalne opakowanie (trudno otworzyć i jak się otworzy, to już nie da rady zamknąć, ja przesypuję do małej metalowej puszki).
Zgadza się :) Wewnątrz puszki znajduje się sałatka, na którą samemu można mieć ochotę :D Tuńczyk ładniejszy niż w puszkach dla ludzi - równie super są puszki Feline Porta.
Mój mały Yum też uwielbia piłeczki. Mają tą przewagę nad myszami, że pacnięte łapką - świetnie się toczą [radosc] Chociaż z myszami Młody też się rozprawia, wszystkie futrzaki są cool [diabel] Polecam!
Te puchy są naprawdę super! Mam teraz w domu małego kociaka z hodowli, przyzwyczajonego do jedzenia gotowanego mięska, kurczaka, wołowinki itp. Dużo pracuję i nie mam czasu gotować za każdym razem jedzonka. Porta Kitten bardzo smakuje, a ja mam spokojne sumienie, że maluch dostaje naturalne papu i nie faszeruję go chemią ani fast-foodami. Starsze koty też chętnie podjadają kurczaczka :) Wychodzi i tak trochę taniej, niż inne ulubione papu moich kociastych (Shinycaty).
Hm, mam doświadczenie tylko z kocim dyfuzorem (Feliwayem), ale zdecydowanie nie można tego typu produktu traktować jako panaceum na większość dolegliwości. To nie jest tak, że włączamy feromony do gniazdka, a pies przestaje szczekać, gryżć i zaczyna podawać lewą łapę, albo rozwiązywać krzyżówki ;) Feromony wpływają na wyciszenie zwierzaka - przynajmniej to mogła wyraźnie zaoserwować u moich kotów. Kocur obsikujący mieszkanie przestał znaczyć. Tylko tyle i aż tyle - bo poza tym hałasy, linienie wszędzie, nocne galopady z tupaniem i tluczenie się dwóch kotów między sobą było, jest i będzie :)
Chociaż w ogóle jeśli chodzi o psy, nie mają aż tak rytualnych zachować i na każdego osobnika feromony działają w różnym stopniu - u kotów to jest primo wyraźniejsze, a secundo - w miarę podobne działanie na przeciętnego zwierzaka.
Dokładnie, też mi się wydaje, że jest identyczny jakością z Uniwersalnym Benkiem. Jak za tą cenę OK, ja dosypuję do takich tańszych żwirków Compacta i wtedy wszystko się ładnie zbryla, a bryłki nie rozpadają po całej kuwecie. Najlepszym żwirkiem zbrylającym tego typu, jaki miałam okazję testować, był bezsprzecznie Olivers, ale ta cena... powalająca...
Chyba standardowo wszystkie smycze nieregulowane dla kotów mają około 125 centymetrów. Ja mam taką Hagena, od kompletu z szelkami, akurat pasuje, żeby przyczepić do kota, mieć rękę na wysokości ręki ;) i iść kawałeczek za zwierzakiem. Tak prawdę mówiąc to zwykłą smyczkę traktuję awaryjnie, moje koto łazi na automatycznej długości 5ciu metrów i bardzo sobie chwali. Tą oryginalną 125 centymetrową używam podczas wyjazdów do weta itp.
[quote=ewelka] Tutaj pIeluszka 40x60 cm - 10 zł, w aptece 90x60 6 zł. [/quote]
Zaraz zaraz, 10 złotych to 7 sztuk. Podajesz, że a patece ludzkie pieluchy kosztują ok. 7miu złociszy za 6 sztuk. Szybka kalkulacja - ludzkie 1,40 pln za sztukę, psię Trixie w Animalii 1,42 pln. Pewna różnica jest, to fakt :)
Ja niestety mieszkam na zadupiu, nawet listonosz do mnie nie przyjeżdża. Pracę kończę późno, z reguły wpadam do aptek za 10 ósma, albo przyłażę pod drzwi, kiedy się właśnie zamykają. Kurier animalii to mój jedyny kontakt ze światem hihihihi [lol]
Z aptekami bywa różnie, nie wszystkie mają ten sam asortyment, zgodnie z założeniami mają produkty dla ludzi, a nowoczesne pieluchy są wyprofilowane, mają otworki na nóźki, plastry do zaklejenia całej konstrukcji dzieciakowi na pupie itd. Cieżko bardzo znaleźć takie klasyki jak prostokątne, płaskie pieluchy tetrowe. Wiem, bo znajoma szukała jakiś czas temu... dla konia :) Nie, nie, nie to, żeby się moczył ;) Pieluchy miały służyć jako jednorazowe i tanie wkładki pod siodło, w tą pogodę kopytne pocą się tak, że aż woda kapie. W końcu dziewczyna gdzieś znalazła, ale zjeździła pół miasta. Chociaż nie wiem, czy psie takiej jak trixie by się nadawały, pewnie nie [lol]
"Zwykłe" szelki mają pętelkę dookoła szyi i dookoła klatki piersiowej, obydwie te pętle połączone są u góry. Jeśli zaczepimy do tego smycz (linkę, cokolwiek) i pociągniemy - co może się zdarzyć przy hamowaniu pojazdu - to cała para idzie w tą pętlę na szyi, więc podduszamy zwierzaka. W tych szelkach Trixie układ taśm jest nieco inaczej ułożony - ta przednia pętla idzie nie tyle na samą szyjkę, co na pierś, i taśma przechodzi pomiędzy przednimi łapkami. Więc jeśli ciągnięmy - to przytrzymane są w większym stopniu barki, a nie szyja i gardło. Tak mi się na chłopski (babski) rozum wydaje, bo mam kilka rodzajów szelek i są różnie skonstruowane. Aha, taki modele z taśmą układającą się nie na szyi, a na piersi / klacie ma też firma Rogz. Używam takich na najmniejszego pieska i pasują super na kota :) Tylko zakładanie jest dość skomplikowane, ale można się przyzwyczaić.
Oooooo Feliway! :) Ja polecam. Ciekawe, czy będą dostępne taki refill packi, te zamienne wkłady, które się wkręca do końcówki na prąd?
A ja mam torbę i transporter, korzystam z obydwu kiedy mam iść do weta z obydwoma ogonami, a ja sama jedna i ciężko i niewygodnie byłoby brać dwa transportery. Spokojnego kota pakuję do torby, panikarza w transporter, jednego niosę drugiego zawieszam na ramię i tak jakoś się przemieszczamy :) Jeszcze mi nigdy nie uciekł z torby, w sumie to trochę nie wiem jak [szok] A ten Twój ucieka z szelek czy wyłazi na zewnątrz torby będąc nadal przypiętym do karabińczyka?
Bo w ogóle Hillsy są dyskusyjne - albo koty za nimi przepadają, albo się obrzydzają do cna. U mnie puszka z wołowiną jes bardzo cacy, ale pozostałe - bleee....
To, że świntuchy uwielbiają, wcale mnie nie dziwi, zważywszy, że siankiem pasą się dwa moje koty [lol] Dobierają się i rozdrapują opakowania !!! Zjadają trawkę, i można się świetnie bawić źdźbłami sianka z kociastymi - gryza, pacają lapą i starają się zabrać trawkę. A samo sianko rzeczywiście pachnie przepięknie, polecam miętowe dla samego zapachu, nawet jeśli ktoś nie ma zwierzaka sianożercy!
Nie no, książka nie jest taka zła. Można jej zarzucić głównie to, że nie dotyczy polskich realiów. Autorka do znudzenia powraca do tematu kotów bez pazurów, a w Europie, a już szczególnie w Polsce, usuwanie pazurów to raczej egzotyczna sprawa. Nie podoba mi się również to, że zniechęcanie potencjalnych właścicieli do zwierząt, którym usunięto pazury odbywa się przez edukację, jakie te koty bez pazurów są złe, agresywne, nerwowe, nieobliczalne, że gryzą, że wymagają dużo więcej uciążliwej opieki itd. Jakby to kotów wina była :( Sam zabieg jest okaleczeniem, ale w książce te złe cechy pookaleczanych kotów są rozumiane same przez się. "Nie bierz kota bez pazurów, bo jest zły", a ja bym to wolała widzieć postawione w ten sposób "Nie bierz kota bez pazurów, bo przez ten zabieg okaleczasz go, sprawiasz, że cierpi, dlatego może stać się sfrustrowany i zły".
W sumie dziwny jest też pomysł zwracania się do kota w formie zaawansowanej konwersacji, "A teraz idziemy sobie trochę podrapać, a jak podrapiemy drzewko, to wtedy założymy szeleczki i wyjdziemy na spacerek". No wszystko fajnie, jeśli ludziom to sprawia frajdę, ale kot raczej tego nie zrozumie ;)
Poza tym ostatnio zanabyłam sobie ostatnio całą wyprawkę kocich książek, narazie przeczytałam Sumińską Szczęśliwe koty, w/w Kota doskonałego i przymierzam się do Zaklinacza :) Chętnie podzielę się spostrzeżeniami :)
Pomysł na sushi jest super [radosc]
Muszę przyznać, że Menu Naturell moje koty też wciągają razem z miseczkami, w sodku są naprawdę duże kawałki ryby, łososia (super!), albo tuńczyka, który przezentuje się lepiej niż w "ludzkich" puchach z tuńczykiem :) Szkoda tylko, że Miamor ma tak mało jedzonka dla kociaków, bo zaczynam rozważać powiększenie mojego stadka o kociego maluszka :)
Żeby w pełni wykorzystać "przesiewowość" kuwety, to IMHO powinien być żwirek zbrylający. Wtedy w ogóle nie trzeba korzystać z łopatki, tylko wyjmować kratkowane dno i wyrzucać to, co na nim zostało.
Ano są, trzeba przyznać, że można stawiać na solidność. Poza tym czy ktoś wyobraża sobie klatkę 120 cm w realu? Toż to wieeeelgachna klaciocha! Jak sie trochę nogi zegnie, to można w niej spać. Mniejsze samochody mają po 150-160 cm szerokości, a to jest tylko troszkę więcej ;)
To jest tak: w środku taki usztywniony stelaż, potem kawałek pluszaka i na końcu z każdej strony też kawałek stelażu, przez co tunel nie składa się. Wejścia są dwa z dwóch stron + dodatkowy komin [lol] u góry (okrągły otwór, przez który kociska wyłażą albo włażą do tunelu na skróty). Całość rzeczywiście potrafi szeleścić [rotfl] Trzeba uważać, bo kotostwory się w środku czają i lubią wyskakiwać z nienacka :)
Mój znajomy też tą właśnie karmą karmi labradorkę. Jak sam określa "sunia jest psem o kształtach opływowych", co zapewne jest usprawiedliwiane przez jej zamiłowanie do wody , hihi [lol]
A jakie Twoje koty wybierają miejsca do leżenia? W którym pomieszczeniu, może mają swoje ulubione meble? Po pierwsze, hamak umieścilabym gdzieś w pobliżu. po drugie,pod żadnym pozorem nie nalezy kota przekonywać, że hamak to miejsce dla niego - znienawidzi sugestie i dojdzie do wniosku, że hamak to ostatnie miejsce, gdzie by mu się dobrze siedziało. Kot musi sam wymyślić, że leżanka może być fajna. Postarałabym się, żeby na początku w okolicy leżanki, a potem na samym hamaku znalazły się "niby przypadkiem" jakieś kocie smakołyczki. Napewno jest coś, za czym ogony bezwarunkowo przepadają i za zdobycie oddałyby duszę diabłu [diabel] U mnie działają tak niektóre kocie witaminki, a poza tym warzywka - kukurydza i groszek. Podobno też kocim nieodpartym przysmakiem są oliwki ;) Możnaby wyłożyć ja na miseczce na hamaku, niech pofatygują się i wskoczą na leżankę, żeby powyżerać delicje :) W każdym razie warto, żeby hamak kojarzył się stworom czymś miłym.
A poza tym czekać, nie namawiać, pewnie z czasem zaakceptują i polubią.
Generalnie zwłaszcza w tą pogodę koty lubią się poprzytulać do kaloryfera. Kocur weteran (prawie 20 lat!) moich znajomych np. kładzie się na łóżku brzuszkiem do grzejnika, a łapki wsuwa między kaloryferowe żeberka. Tak może leżeć prawie non-stop - niezły sposób na artretyzm staruszka ;)
Niestety żadnych bentonitowych żwirków lepiej nie wyrzucać do toalety. To znaczy teoretycznie, jeśli bryły nie są duże, a kanalizacja nowa (heh, kiedyś były inne standarty i wszelkie rury odpływowe były robione z mniejszą średnicą), to nie powinno się nic stać, ale równie dobrze może się wszystko zatkać na amen. Likwidowanie skutków powodzi nie należy do najprzyjemniejszych sposobów spędzania wolnego czasu [hmm]
Ja radzę sobie tak, że trzymam w łazience zamykany - taki na pedał - "koci" kosz na śmieci i tam wyrzucam bryłki. Jak uzbiera się ich więcej, to raz na 2-3 dni wyciągam z kosza torbę i wyrzucam całość. Wada rozwiązania: trzeba mieć trochę miejsca w łazience, żeby postawić kosz.
Jeśli nie chesz fatygować się bieganiem z kuwetowymi odpadami do śmietnika, to pozostaje albo Eco Plus zbrylający, albo żwirki silikonowe.
Espectador, próbuj z innymi pastami, są szanse, że któraś podpasuje. Heh też mam kocura, który uważa, że wszystkie kocie pasty są obrzydliwe i niejadalne. W ogóle on nie tyka niczego z rzeczy, za którymi koty przepadaja... Mięsa też np. nie tknie Dziwny typ. [rotfl] Za to drugie koto za pastę odkłaczającą - każdą - da się pokroić. Malt pastę Beaphara pożera o gryzie po palcach i opakowaniu podczas nieśmiałych prób jej zamknięcia i schowania...