Kupiłam kilka razy ze względu na niską zawartość cuktów, ale wróciłam do Ultra Grass. Niby nie powinnam się czepiać, ale jakoś nie miała tego zapachu i konie jadły, ale bez entuzjazmu. No trudno, przeżyję trochę cukru więcej, niech mają jakąś radość z życia. No i nie jest z trawy.
Moja ulubiona sieczka.
Moje konie też ją lubią :-)
Podoba mi się to, że z samych traw. Ma przepiękny kolor i zapach. Niestety, trudno mi ocenić smakowitość, ale konie nie narzekają. Dorzucam do musli i owsa dla dodania objętości posiłkom i zawsze jest wyjedzona. Próbowałam też Baileysa wersję o zmniejszonej zawartości cukru, ale jakoś wracałam do tej, bo tamta w ogóle nie pachniała. Z kolei Baileysa sieczka owsiana (zamówiłam przez pomyłkę, bo podobne opakowanie) miała dla mnie tak przykry zapach, że nie zdecydowałam się dać jej koniom.
Jedna z lepszych, jeśli nie najlepsza torba na rynku. Dość spora i pojemna, twarda, z kilkoma poręcznymi kieszonkami, estetycznie wykonana. Nie wszystkie kolory widziałam w naturze. Najładniejsza wg mnie jest niebiesko-limonkowa (widziałam, w stajni mają taką od jakiegoś czasu, ale nie widać zużycia. Kupiłam czarną z różową taśmą i wygląda lepiej niż na zdjęciu. Jedyną wadą jest to, że nie ma zamykanego wieka, tylko ściągany sznurkiem ortalion.
Całkiem porządna - jak za tę cenę - nawet się nie spodziewałam (kupowałam na szczotki ogólnego stajennego użytku, więc nie inwestowałam w droższą). Bardzo poręczne zewnętrzne kieszonki - akurat na szczotki wielkości Magic Brusha. W środku też sporo miejsca - zmieściła dwie kopystki, szczotkę do grzywy, do głowy, do sierści, z długim włosiem, gumowe zgrzebło i co tam jeszcze wrzuciłam i nawet zostało trochę miejsca :-). Dużą zaletą jest to, że ma wieko zamykane na suwak (ku mojemu zdziwieniu nie wszystkie torby mają), a także - na tym wieku - miejsce na wizytówkę.
Jedyną wadą są plastikowe karabińczyki, z których jeden bardzo szybko mi się złamał (ale muszę sprawdzić, czy nie da się wymienić) - za to odjęłam jedną gwiazdkę.
Też uważam, że całkiem przyzwoity stosunek jakości do ceny.
Szału nie ma, chociaż się namachałam usiłując doprać koński brzuch - siwek ;-( . Ale też i za wiele się nie spodziewałam, bo jeszcze nie spotkałam się, żeby ktoś znalazł skuteczny szampon na sucho. Poza tym wydawało mi się, że przy tego typu preparatach z butelki powinna wydobywać się piana, która działałaby myjąco, a tak nie było. Ale znalazłam i zaletę - koń chociaż nie dostał uczulenia...
Koty były bardzo zainteresowane, a nawet nieco o nią się biły... pierwszego dnia. Potem już zupełne zero zainteresowania. Być może była to kwestia atrakcyjnego zapachu, który po kilku godzinach wywietrzał. Podobnie z analogiczną zabawką, tylko w kształcie banana.
Oczywiście bardzo ładna i porządnie wykonana, jak to produkty Petstages.
Mam te miseczki od lat w kilkunastu sztukach (mnie akurat się nie zbiły) i uważam, że są super. Wygodne do jedzenia dla kotów (nie tłamszą wąsów, co robią wąskie miseczki) i dla mnie do nakładania i mycia. Wygodnie się je myje w zmywarce (akurat mieszczą się na jednej miejscówce na talerz), choć po jakimś czasie rysunek blaknie (chyba że ostatnimi laty go poprawili). Ustawia się je jedna na drugiej jak talerze, więc nie zajmują wiele miejsca na półce.
Jakkolwiek motyw z myszką w sosie jest nieco drastyczny...
Z wyglądu całkiem ładne, choć nieco świecące (ale da się wytrzymać, a jak się przykurzą, to tak się nie rzuca w oczy). Natomiast po ok. 2 tygodniach użytkowania w przednich kompletnie przetarła mi się lamówka od dołu (używane wraz z kaloszkami). Tylne na razie trzymają się ze 2 miesiące...
Całkiem porządnie wykonany, jak to czapraki ANKY. Nie spodziewałam się, że będzie taki świecący (wzór Paisley jest wykonany z czegoś "plastikowatego" w wyglądzie i przez to całość sprawia wrażenie plastikowanej). Niezupełnie odpowiada to mojemu gustowi, ale niewątpliwie ma tę zaletę, że łatwo strzepnąć brud i sierść się tak nie przylepia (od zewnątrz, bo wewnątrz ma taki sam materiał jak inne). Różnicę widać też w praniu - woda nie była nawet w połowie tak brudna, jak przy zwykłym materiale. Na razie prałam tylko raz, więc nie wiem, jak będzie się zachowywał po wielu praniach.
Wygląda na porządnie wykonany. Rzeczywiście bardzo miękko podszyty, okucia bardzo estetyczne i eleganckie. Należy do tych cięższych kantarów (co pewnie ma swoje przełożenie na jakość np. okuć, bo zauważyłam, że droższe kantary są cięższe). Można do niego dopasować uwiąz w tym samym kolorze (militarnym zielonym). Tylko że części "koralowej" nie nazwałabym w życiu koralową (powszechnie "koral" to jednak odcień czerwieni) - jest to jakiś dziwny odcień landrynkowego różu. Mam nadzieję, że mój wałach nie dostanie kompleksów. Gdyby nie ten kolor, dałabym 5 gwiazdek.
Mam takie dwie i jestem z nich bardzo zadowolona.
Mam je od dłuższego czasu i używam w okresie późnej jesieni i zimy - bardzo ładne, dobrze się w nich wygląda, a do tego rzeczywiście ciepło zimą. Dzięki przyjemnej wyściółce od wewnątrz na udach są przyjemne w dotyku dla gołej skóry. Rozmiar moim zdaniem wymiarowy (zamówiony rozmiar mojemu odpowiada).
Kurtka ładna i wygodna, dobra zwłaszcza na okres wiosenno-jesienny - mam ją od kilku miesięcy i nie narzekam. Rozmiar określono trochę bez sensu - pewnie dlatego, że unisex. Wg mnie M to męskie M, a rozmiar S to damskie 38-40 (i jeszcze zmieści mi się pod nią polar).
Słabo czyści. Porzuciłam dla szczotki Magic Brush - skuteczność bez porównania.
Nie wiem, czy ma wszystkie zalety wypisane w opisie, ale jeśli chodzi o czyszczenie konia, jest bardzo skuteczna i czyści się nią znacznie szybciej niż zwykłym zgrzebłem - dzięki dość długim i gęstym ząbkom. W ogóle bez porównania ze zwykłymi zgrzebłami z krótkimi i rzadkimi rządkami ząbków. I rzeczywiście, tak jak czytałam w jakimś opisie, nie trzeba nawet drugiej szczotki z włosiem do doczyszczania sierści. Niestety, ze względu na to owe gęste ząbki, jest też dość trudna do czyszczenia (ale nie, żeby się nie dało jej wyczyścić...) W każdym razie nie jest na tyle droga, by leniwi w tym zakresie (jak ja), nie byli w stanie jej dość często wymieniać na nową ...
Wypróbowałam już wszystkie smaki i na kilku koniach - konie rzeczywiście je uwielbiają i zawsze mają tylko jedno "ale" - niezależnie, ile bym im nie dała, to "dlaczego tak mało" :-)
Koniom smak jest chyba dość obojętny, bo jedzą wszystkie bez wyjątku, więc wybieram według swego gustu i dostępności :-) Ja najbardziej lubię te o zapachu lukrecji (znaczy zapach, a nie jeść...), a malinowe mają tę wadę, że koń potem się ślini na różowo...
Zaletą jest też to, że zawsze mogę mieć zapasik i nie muszę pamiętać o marchewkach...
A u mnie się podoba, zwłaszcza młodszym kotom. Kostka fajnie się odbija, światełko powoduje,że fajnie się nią bawić w nocy. Niestety, u mnie też światełko wysiadło, a od dłuższego czasu na stanie nie ma nowych.
Moim kotom pomaga. Chętnie też jedzą. Całe szczęście, że dzięki paście można nie rezygnować z lepszych karm i mięsa na rzecz nieśmiertelnie przez weterynarzy ordynowanego RC Urinary.
Nie wiem, czy to akurat to zadziałało, ale udało mi się rozładować nagły i poważny konflikt między zwierzakami. A biorąc pod uwagę, że nawet jeśli nie pomoże, to nie zaszkodzi, aplikuję moim w długotrwałych stresujących sytuacjach taką aromaterapię.
No niestety, nie działa tak od razu, chyba że na moje samopoczucie :-)
Podawałam kotom przez kilka miesięcy, ale czy jakoś pomógł to nie wiem, bo problemy się nie skończyły. Za to potwierdzam, że koty chętnie jedzą. No i w stosunku do innych ma rozsądną cenę.
Miski z tej serii są świetne (choć akurat ten wzór z myszką na widelcu dość makabryczny), wreszcie któryś producent pomyślał, że koty powinny mieć miski płaskie i szerokie, żeby nie drażnić wąsów. Kilka lat temu producent poprawił farbę lub szkliwo, bo wzór już nie blaknie w zmywarce. Szkoda, że obecnie nie można ich kupić.
W sumie to trudno mi przypisać gwiazdki. Pojemnik jest ok. Ma dwie opcje otwierania - cała pokrywa lub mniejszy otwór. Mieści się w nim 15 litrów żwirku silikonowego, innych nie sprawdzałam. Dobra opcja, gdy koty lubia sobie przegryźć opakowanie i rozsypać żwirek. Porządnie wykonane. Nie wiem, czy jest w opisie produktu - producentem jest Curver.
Akurat te witaminki po raz pierwszy poleciła mi moja wetka, więc pewnie są w miarę ok. Trudno mi się wypowiadać na temat składu,natomiast moje koty je lubią i chętnie jedzą.
Urok klasyki. Rewelacja dla każdego kota, który przewinął się przez mój dom. Szkoda tylko, że tak łatwo tracą ogonki :-)
Bardzo dobry jakościowo i wyglądowo. Niestety, wersja kulkowa, choć bardzo ładna, jest potwornie niepraktyczna, bo kulki skaczą i rozjeżdżają się po całej powierzchni. Znacznie lepsza jest wersja rollers, która z kolei bardzo mało się roznosi.
Najlepszy żwirek bentonitowy, jaki znalazłam na rynku. Być może jakość tego żwirku w wersji kulkowej jest odrobinę lepsza, ale za to ten się rozsypuje i roznosi tylko minimalnie (a u mnie grzebało czworo delikwentów). W kuwecie wygląda też o niebo lepiej niż zwykły bury bentonit (jest jaśniejszy)
Prosty pomysł, a świetny efekt. Koty nie potrafią się oprzeć ruszającej się wstążeczce. Co prawda wstążka rzeczywiście się plącze, a po jakimś czasie zaczyna pruć (można podciąć), ale supły da się rozplątać, a sama wędka jest całkiem trwała (w szczególności w porównaniu z innymi) - miałam już min. 2. Szkoda, że teraz jest niedostępna, bo chciałam kupić kolejną.
Karma ma bardzo dobry skład - bez porównania mniej zapychaczy niż zbożówki (jak choćby RC czy Hills, że o Whiskasach i Kitekatach nie wspomnę), bo tylko ziemniaki i marchewkę. Należy do górnej półki suchych karm, w przeciwieństwie do ww., z których RC i Hills należą do średniej, a pozostałe dwie do niskiej. Klasa karmy zależy to od składu i stosunku mięsa i produktów mięsnych - przyswajalnych przez kota do zbóż i warzyw (gł. ziemniaków), które są zwykłymi tanimi zapychaczami. To oczywiste, że niektóre koty nie rzucają się z entuzjazmem, bo a)do gorszych karm dodawane są różne polepszacze smaku, żeby kot właśnie się rzucał, b) kwestia przyzwyczajenia kota do danego rodzaju karmy - musi mu się przestawić smak.
Miałam prawie wszystkie dostępne zabawki Petstages, więc tę też kupiłam, bo śliczna i nie kolejna myszka czy piłeczka, przy tym cena przystępna. Myślałam, że kociaki (które akurat miałam) będą nią zachwycone, ale zainteresowanie było raczej średnie, bez porównania z piłeczką, przy tym maluchy chyba troszkę się bały hałasu, który wydawał plastik tocząc się po podłodze, a przemieszczające się w środku kuleczki prawdopodobnie nawet nie zostały zauważone. No i kot nie za bardzo może ją wziąć w zęby po "upolowaniu".
Podobnie jak u przedmówców - ja uwielbiam zabawki Petstages, są piękne, oryginalnie, ładnie wykonane. Większość z nich jest też lubiana przez moje koty. Ta jednak przeszła bez wrażenia - nie ma w sobie nic szczególnego, co mogłoby zainteresować moje koty i konkurować ze zwykłą myszką futerkową za 1,50.
Oczywiście jeśli się kotu rzuci, to pobiegnie łapać :-)
Oddałam znajomej, która ma mnóstwo kociaków, małe tałatajstwo wszystko zużyje w krótkim czasie.
Bardzo fajna i oryginalna zabawka. Przy tym trwała - mam ją już od kilku lat. Z tym, że kot raczej nie będzie się nią bawił sam - trzeba mu ją rozkręcić lub popychać (ale należy też zwrócić uwagę, że Petstages, jak pisze producent, produkuje zabawki do WSPÓLNEJ zabawy z kotem). No i pewnie nadaje się głównie na "śliskie" podłogi, gdzie może dobrze się kręcić i turlać.
Moje koty ją lubią (oceniałam chyba na 5 sztukach). Tylko trzeba się z nimi bawić - no ale producent podaje,że jego zabawki są do wspólnej zabawy z kotem. Chociaż są też w stanie same ją targać w pyszczkach i popychać - ładnie jeździ po gładkiej podłodze (oczywiście kot sam nie "nakręci") Fakt, że nie nadaje się na dywany czy kudłate wykładziny, bo potrzebuje dość gładkiej powierzchni, by jeździć, ale to jest oczywiste przy takich zabawkach. U mnie zmienia kierunek jazdy po wpadnięciu na ścianę czy nogę od stołu, chyba że jakoś centralnie i mocno uderzy. Mam ją już kilka lat, a wygląda jak nowa. Teraz może być trochę inaczej wykonywana,niż kiedyś.
Potwierdzam opinię poprzedników - piłka jest zbyt wolna, by zainteresowała moje koty, zbyt duża (trochę większa od piłki tenisowej), sznureczek z myszką się plącze i blokuje ruch piłki, do tego plastikowa, więc hałasuje na drewnianej podłodze. Dodatkowo - to zwykła chińska tandeta. Jeszcze przed włożeniem baterii udało mi się zepsuć wyłącznik, ale żadna strata, bo po kilku godzinach działania i tak się w zasadzie popsuła.
No cóż, za tę cenę mogłam mieć 15 futerkowych myszy :-)
Estetycznie też nie zachwyca - porównując np. z zabawkami Petstages. Zasadniczo nie chce mi się pisać recenzji, ale ten zakup był dużą porażką i musiałam się podzielić. Szkoda, że wcześniej nie widziałam recenzji, bo sam pomysł był świetny, szkoda że wykonanie nie wyszło.
Ja mam ją półtora roku i również jestem bardzo zadowolona. Koty bez problemu przestawiły się na zakrytą. Z tym, że ja mam wyjęte drzwiczki, bo jeden kot nie akceptował (bał się wchodzić?). Ale to nie przeszkadza, a za to łatwiej sprzątać, bo nie trzeba z nimi walczyć. Dokupiłam do niej, również na animalii, wycieraczkę (taką jajowatą, z wyjmowaną górą), bardzo ładnie pasuje do kształtu i kolorystycznie (beżową do kawowej kuwety) - zatrzymują się na niej prawie wszystkie wysypane granulki i tylko od czasu do czasu jakaś pojedyncza mi się rozsypie na podłogę.
PS. Czytałam, że koty przyzwyczaja się bez drzwiczek. Ja najpierw postawiłam tylko dół, kot kilka razy nasikam, dołożyłam górę, pokazałam, kotu nie przeszkadzała, dołozyłam drzwiczki - niestety, kot przestał korzystać i załatwił się poza, więc zdjęłam i od tej pory bez problemu. Z następnym kotem już się tak nie bawiłam i po prostu mu pokazałam miejsce. Też bez problemu. Koty u mojej mamy też nie miały problemu z przestawieniem się z odkrytej, tylko im się pokazało i już, ale od razu zdjęłam drzwiczki. Nawet były zadowolone, bo większa, a i intymność inna :-)
Ja też bym go kupiła, gdyby miał co najmniej 100 cm. 60 to chyba za mało, toż kot, gdy się wyciągnie, jest dłuższy.