Te kapsułki są genialne. Wcześniej dawałam kotu ten preparat w proszku, który przed podaniem trzeba było wymieszać z wodą i którego kot nie znosił.
Kapsułki są w postaci gotowej do podania, w dodatku kot dość je lubi. Na początku bardzo mu smakowały i jadł je sam, po 2 tygodniach co prawda mu się znudziły i trzeba mu je wciskać do pyska, ale przynajmniej jest bez protestów (tak jak to było przy proszku).
Jeśli chodzi o skuteczność, to od czasu kiedy zaczął jeść te kapsułki codziennie (w połączaniu ze zmianą diety na chrupki urinary i lekami na zapalenie pęcherza), nie zatkał się ani razu, zniknął też problem kryształów.
Obroża jest estetyczna i ładnie wykonana, kocur wygląda w niej bardzo szykownie. Dużą zaletą jest szeroki, porządny pasek odblaskowy. Obroża w nocy jest dobrze widoczna z kilkudziesięciu metrów, aż byłam zaskoczona jak silny jest ten odblask. Zapięcie bezpieczeństwa rzeczywiście rozpina się przy mocniejszym szarpnięciu.
Jeśli chodzi o zużycie, to kot gubi średnio jedną obrożę na miesiąc (licząc tylko te, które zgubił skutecznie, oczywiście zdarza mu się też czasami zdjąć obrożę w domu).
Poza tym kocur szybko się do niej przyzwyczaił i nie zwraca kompletnie uwagi na to, że ma coś na szyi. Odczepiłam tylko od obroży dzwoneczek, bo taka biżuteria go irytuje.
Dość dobra miska - przede wszystkim płaska, więc nie łaskocze w wąsy przy jedzeniu i kot ma mniej pokus żeby rozrzucać żarcie po podłodze. Poza tym jest lekka, estetyczna, łatwa do mycia.
Natomiast, szczególnie przy myciu, ma nieprzyjemny, metaliczny zapach. Czasem jeszcze używam jej do chrupek, ale właściwie wróciliśmy do misek ceramicznych.
Karma jest rzeczywiście dobrze tolerowana i kot chętnie ją zjada. W połączeniu z odpowiednim leczeniem, biegunki minęły.
Jednak minusem karmy (a raczej jej opisu) jest bardzo wysoka kaloryczność - 4276 kcal/kg (chrupki są po prostu bardzo tłuste). W opisie ani na opakowaniu nie ma żadnego ostrzeżenia, natomiast po paru tygodniach jedzenia tej karmy, kot zaczął mi niebezpiecznie tyć.
Dlatego polecałabym ją dla kotów, które są rzeczywiście wyniszczone, chude lub osłabione przez swoje żołądkowe problemy. Dla dorosłego kota bez niedowagi sugerowałabym te same chrupki, ale w wersji mniej kalorycznej (3850 kcal/kg): http://animalia.pl/produkt,18360,45,royal-canin-vd-gastro-intestinal-moderate-calorie-kot-4kg.html
Mam starszego kocura z okresowymi problemami z pęcherzem - zapalenia, zatykanie się i tego typu atrakcje. Ten suplement polecił mi weterynarz i rzeczywiście przy regularnym stosowaniu kotu poprawiła się drożność i nie ma już tylu problemów z sikaniem.
Dużym plusem jest skład tego preparatu, który oprócz substancji działających bezpośrednio na pęcherz ma też dodatek uspokajających ziół.
Natomiast wadą jest wyjątkowo ohydny smak. Kot z własnej woli tego nie ruszy, muszę mu podawać strzykawką i za każdym razem jest plucie i draka. Trzeba też uważać na co kot pluje, bo preparat po wymieszaniu z wodą jest intensywnie czerwony i ciężko się go zmywa ze ścian.
Skład wygląda nieźle, chrupki też niby apetyczne, ale kot (niespecjalnie wybredny dachowiec) nie chce nawet ruszyć tej karmy.
Dobrze spełnia swoje zadanie - kot roznosi znacznie mniej żwirku, zarówno drewnianego jak i betonitu. Sam kot nie miał również zastrzeżeń że od dzisiaj będzie chodził za potrzebą po dywanie i zaakceptował wycieraczkę. W miarę łatwo się ją czyści, chociaż ciężko jest całkowicie wytrzepać żwirek. Przy zanieczyszczeniu przez kota samej wycieraczki można ją bezproblemowo umyć bieżącą wodą. Minusem jest to, że jest dosyć mała - przy większej otwartej kuwecie trudno jest przewidzieć, którędy kot będzie akurat wychodził. Nieco większa wycieraczka byłaby też na pewno skuteczniejsza w zbieraniu żwirku.
Kot praktycznie nie interesuje się tą zabawką. Kiedy posmarowałam ją walerianą raczył pacnąć ją kilka razy łapą. Niestety, wtedy zabawka wydała z siebie dziki jazgot przypominający zew godowy czelabińskiego kanarka na sterydach, co tak zdeprymowało kota, że odsunął się od tego wyjącego monstrum i poszedł bawić piłką. Od tej pory zabawka leży nieużywana (i całe szczęście, bo nie wytrzymałabym tego wycia za każdym razem kiedy kot się bawi).
Zamiast tego polecam kilka zwykłych kocich piłek, są 8x tańsze i przynajmniej spełniają swoje zadanie.
Nie cierpię betonitowych żwirków, ale kot niestety je uwielbia. Mając do wyboru kuwety z różnymi żwirkami, w pierwszej kolejności zawsze korzysta z właśnie tego.
Jak na betonit, ten żwirek rzeczywiście jest niezły. Przede wszystkim nie pyli się tak jak paskudztwa w stylu benka. Dobrze się zbryla, więc po wyrzuceniu brudów reszta żwirku jest czysta i pachnąca, a jednocześnie można odkleić bryłki na dnie kuwety bez łamania łopatki. Ma lekki zapach który nie wiem do czego porównać, ale jak dla mnie nawet całkiem miły, kotu też nie przeszkadza. Zapaszek nie jest zbyt intensywny, wyczuwalny tylko w bezpośredniej bliskości kuwety. Żwirek trochę się nosi na kocich łapach, ale bez przesady - nie widziałam jeszcze żwirku który by się nie nosił, a wycieraczka przed kuwetą pozwala ograniczyć problem do minimum.