Typowy dla Animondy pasztecik, kotka nie zareagowała entuzjazmem..
Niezjadliwa, miska z karmą stała cały dzień i kotka nawet jej nie liznęła, podchodziła od czasu do czasu do miski, wąchała i odchodziła.
Kiedyś kupiłam wersję tej karmy z leszczem i kotka wprost za nią szalałam, okazuje się jednak, że tylko leszcz jest zjadliwy i apetyczny :).
Niezjadliwa, miska z karmą stała cały dzień i kotka nawet jej nie liznęła, podchodziła od czasu do czasu do miski, wąchała i odchodziła.
Wspaniała karma, faktycznie pachnie rybą, ma świetny skład dobry dla kociego zdrowia. Jedynym minusem jest dla mnie wielkość krokiecików, które są maleńkie, kotka je łyka zamiast gryźć.
Karma wygląda ładnie, ale moja kotka mimo, że bardzo lubi puszki rybne nie chciał poczęstować się tą karmą.
Pasztecik bardzo smakował kotce.
Mnie cieszy obecność w składzie cennego oleju, którego wpływ na sierść kota jest nieoceniony.
Puszka jednak za duża dla właścicieli jednego kota - nie do przejedzenia w dwa dni.
To ulubiona puszeczka z Brit Care, którą kotka zjada bardzo chętnie. Skład jest bardzo dobry w sam raz dla delikatnych kocich brzuszków. Mięsko wygląda i pachnie bardzo ładnie.
Animonda Rafine Soupe z kluseczkami nie smakowała kotce tak jak pozostałe wersje smakowe. Ja nie widzę sensu dodawana klusek do kociego jedzenia, po co kotu dodatkowa dawka zboża?
Mięsne kawałki zatopione w gęstym, klarownym sosie bardzo smakowały mojej kotce... Co prawda skład nie powala ale i kotu od czasu do czasu należy się coś smacznego :) nie tylko zdrowego.
Nie wiem ile w tym indyka a ile salami, pasztecik mocno przetworzony - wszystko zmielone na gładką, jednolitą masę, która zapachem i kolorem przypomina pasztetową.. Kotka nie była zachwycona.
Jestem rozczarowana... Ładne pudełko to chyba jedyna zaleta karmy. Kotka nawet nie chciała tknąć tego paszteciku, grzebała tylko łapką koło miski i ani myślała jeść. Dla mnie największym minusem była ilość tłuszczu, którym oblepiona była puszka na dnie..
Zapach, który producent określa jako aloe vera był dla mnie nie do zniesienia, mimo, że mamy kuwetę krytą w całym pomieszczeniu czuć było duszny, mocny chemiczny zapach. Ten przykry zapach był dla mnie nie do zniesienia, nie wiem jak astmatyk lub alergik mógłby zareagować na taki zapach - spodziewam się, że nie najlepiej.
Niemniej żwirek wysłużył obiecane 7 dni, jednak nie kupię go na pewno nigdy więcej z racji na ten wątpliwy zapach.
Niewątpliwie zaletą jest to, że żwirek nie pyli i ma zaskakujący różowy kolor.
Pachnąca karma przypominająca w konsystencji mus, delikatna i lekka, dość smakowita, gdyż kot zjadł choć bez zapału.
Genialna zabawka - kotka szaleje z nią po całym domu - kopie ją, gryzie, liże, przenosi z miejsca na miejsce. Rybka mocno pachnie kocimiętką, która zachęca kota do wielogodzinnych zabaw.
U nas prawdziwy hit! Kotka szaleje za smakiem tuńczyka z serem w galaretce, nigdy nie przepadała za karmami z serem a tę zjada z niesamowitym smakiem i ochotą.
Mimo rewelacyjnego składu nasza kicia oceniła, że karma jest niejadalna.
Rewelacyjna karma! Nieprzetworzone rybne filety zatopione w miękkiej galarecie, wszystko pachnie obiecująco, kicia zjada z apetytem.
Puszeczka o silnym rybnym zapachu, proporcje kurczaka do makreli wydają się równe - 1:1. Karma jest jednak bardzo sucha, mięso mało wilgotne, galaretki jest bardzo mało. Kot zjadł chętnie tylko pierwszą puszkę, nad drugą marudził.
Dobry żwirek jak na swoją cenę.
Zadowalająco kryje zapachy, niespecjalnie pyli, nie roznosi się, ładnie przecedza się przez łopatkę, wspaniale się bryli co bardzo ułatwia sprzątanie.
Wydaje się być bardzo wydajny.
Jak na karmę dla kotów wybrednych kompletnie nie zdaje egzaminu, kotka zjada bardzo niechętnie i tylko gdy jest bardzo głodna a nic innego nie znajdzie w misce.
Ciekawy kształt chrupek, zmusza do gryzienia a nie połykania.
Fajny pomysł na sprzedawanie pakietu próbnego - można się przekonać co kot zechce zjeść a na co będzie marudził.
U nas zielone pastylki są niejadalne, myszki trzeba łamać na pół by kotka umiała zjeść a różowe tabletki w miarę chętnie wcina.
Kupiłam produkt bo spodobał mi się skład i sądziłam, że będzie dobry dla mojej kotki.
Niestety moja kicia stwierdziła, że karma jest niejadalna, oprotestowała ją mimo kilkutygodniowych prób podawania karmy czy to poprzez mieszanie z inną czy solo.
Kotka zjadła choć bez zapału..
Mnie dziwi aż tak duża ilość dyni - niemal tak wiele jak kurczaka, być może zbyt słodki smak jak na kocie podniebienie spowodował umiarkowany entuzjazm kotki.
Nasza koteczka pokochała smak kurczaka z warzywami od Moonlight dinner :).
Zjada z ochotą całą zawartość miseczki.
Ja jestem zachwycona wyglądem jedzenia - dużo mięska, ładnie pokrojone warzywka i nie za dużo galaretki.
Kotce nie posmakowało, zjadła tylko odrobinę by zaspokoić głód a potem zaczęła grymasić. Mięsko zeschło się na wiór w miseczce.
Jedzonko dość ładnie pachniało mimo, że było z dodatkiem jajka.
75% mięsa mówi samo za siebie, świetny skład, karma ładnie wygląda i pachnie zupełnie przyzwoicie, kotka zjadła bardzo chętnie - widać, że jej smakowało.
Kotce bardzo smakuje puszeczka.
Mnie ujęła jej receptura - bardzo prosty i zdrowy skład.
Samo mięsko w rosołku.
Cena do przełknięcia więc warto kupić :).
Co prawda puszeczki Moonlight Dinner z kurczaka w sosie własnym naszej kotce całkowicie nieposmakowany tak wersją z galaretką się prawdziwie zajada :). Jedzonko ślicznie pachnie, ma sporo mięska i stosunkowo szybko znika z miseczki.
80 g jedzonka spokojnie starcza na śniadanko i kolacyjkę.
Jestem bardzo niezadowolona z co tego żwirku, jest mało wydajny, źle się bryli, co prawda nie pyli ale bardzo roznosi się na kocich łapkach.
Viyo bardzo smakuje mojej wybrednej kotce, która pije tylko wodę, kocim mlekiem gardzi. Świetnie, że Viyo zawiera kwasy omega 3 i omega 6, to dobre tłuszcze, które m.in. poprawiają stan skóry i sierści (a u nas zdarzają się z tym problemy przy zmianach karmy). Myślę, że w okresie przedzimowym warto wspomóc odporność kota.
To już nasza druga miseczka Karlie. Wzór z 13 myszkami jest prześliczy. Miseczki Karlie są nie do zastąpienia - trwałe (niegroźne im upadki), łatwo się myją, są duże niemal jak talerzyk deserowy. Kotu łatwo z nich jeść i pić - wąsy nie brudzą się jedzeniem i wodą. Polecam każdemu kto chce ułatwić jedzenie kotu o płaskim pyszczku.
Kotka bardzo chętnie bawi się tą zabawką, zamszowe paseczki są dość szerokie i solidne - może dzięki temu patyczek posłuży dłużej niż wędki z piórkami.
Ta karma ma wszystko co lubi nasza kicia - ciemną galaretkę, duże, pożywne fileciki i mocny "aromat". Zjada chętnie choć nie od razu, powolutku podjada, nic dziwnego, że nie je jej łapczywie - karma jest bardzo treściwa i sycąca. Filety z Miamor zdały egzamin :).
Kotce bardzo smakuje, zjada karmę chętnie choć ostatnio nie chciała nawet powąchać suchych karm dla kotów sterylizowanych. Do tego mój spokój, że daję jej karmę weterynaryjną, która z pewnością jest lepiej skomponowana niż inne karmy.
Żwirek w cenie podobnej do ceny Benka, jednak nie umywa się do niego. Odkąd go używamy jest w domu 2 razy tyle sprzątania.
1) mimo, że mamy krytą kuwetę żwirek strasznie pyli,
2) na kocich łapkach zostawia dużo pyłu, kicia roznosi to po całym parkiecie, dywanach i szybach okiennych (lubi się o nie opierać gdy widzi coś ciekawego) mimo, że zanim wyjdzie z kuwety trafia na wycieraczkę,
3) wcale nie maskuje nieprzyjemnych zapachów, gdyby nie interwencja neutralizatora "atmosfera byłaby gęsta".
Nasza kotka nie uznaje zabawek, które nie mają dzwonka lub piórek. Ten uroczy jeżyk nie zdobył u niej uznania.
Ofiarowaliśmy go więc kotce mojej siostry ta zakochała się w nim z miejsca - jest bardzo czuła na wszelkie zapachy na czele z walerianą i kocimiętką. Jednak jeżyk po kilku tygodniach zabaw pełnych pasji po prostu rozpadł się na czynniki pierwsze.
Nasza kotka kategorycznie odmówiła choćby spróbowania tej puszeczki. Wszystko wyschło w misce na wiór. Wydaje mi się, że to przez zbyt drobne poszatkowanie fileta i mało wyrazisty zapach.
Jak każda karma z marchewką smakuje naszej kotce :) choć wydaje mi się, że bardziej zasmakowała w wersji fileta z krewetkami.
Karma bardzo smakuje naszej wybrednej kotce.
Ma bardzo ładny wygląd - ciemny filet z tuńczyka, całe krewetki i dużo galaretki. Mocno pachnie a jak wiadomo im bardziej "śmierdzi" tym bardziej kotu smakuje - na szczęście szybko znika z miseczki ;).
Kotce wreszcie zasmakowało coś z Animondy.
Fajny miks trzech mięs zatopiony w pachnącym, klarownym sosie. I mięsne kawałki i sosik bardzo przypadły kotce do gustu.
Nasza kicia posmakowała w tej karmie, co bardzo mnie cieszy bo ostatnio zaobserwowałam u niej znudzenie karmą bytową i niemal nie jedzenie suchego jedzonka.
Ta karma bardzo jej smakuje a i cenę ma niewygórowaną.
Po prostu super! Skutecznie pochłania zapachy, pozostawia lawendowy zapach - leciutki i nienachalny.
Wielkie rozczarowanie...
Kotka nie zaakceptowała puszeczki...
Chyba za dużo tego sosu, który wygląda na mąkę ziemniaczaną rozrobioną niedużą ilością wody.
Nie pomogło mieszanie z ukochaną karmą...
Ale bezdomne osiedlowe koty chętnie zjadły... chyba moja panna ma za dobrze.
Co tu dużo pisać - ładnie pachnie i wygląda, znika w oka mgnieniu a ile po nim oblizywania :) i szczęścia na kocim pyszczku.
Świetna obcinaczka, ułatwiła mi znacznie żmudny zabieg obcinania kocich pazurków.
Obcinanie nią jest bardzo proste i szybkie.
Polecam każdemu kto ma problem z obcinaniem kocich pazurków.
Ładne mięsko ale chyba niepotrzebnie zostało doprawione przezroczystym lepkim sosem, kotka nie chce jeść Sheby w tej odsłonie.
Nasza kicia (miłośniczka suchych karm) wręcz przepada za tymi filecikami. Podajemy tak jak radzi producent - od czasu do czasu jako przysmak.
Mięsko wygląda i pachnie wspaniale.
PS Wolę dołożyć złotówkę do puszeczki i kupić taką, która zostanie zjedzona.
Nasza kotka zawsze mając do wyboru wodę lub mleko Klara wybierze wodę, może to kwestia przyzwyczajenia ale mleko z Whiskasa piła dość chętnie a to jej za bardzo nie smakuje.
Nie przypuszczałam, że ten transporter aż tak przypadnie do gustu mnie i mojej kotce. Podejrzewałam, że jego popularność jest spowodowana bardziej dobrą reklamą niż jakością ale nie miałam racji.
Po pierwsze transporter jest naprawdę duży i przestronny, w środku jest dość ciemno co powoduje, że kot czuje się bezpiecznie i komfortowo.
Zamknięcie z przodu jest bardzo solidne i mocne.
Transporter sam w sobie nie jest ciężki (ale ze zwierzakiem waży sporo)raczej polecam go do wożenia w samochodzie niż przenosin do weterynarza spacerkiem :) na szczęście do transportera dołączono gruby pasek umożliwiający noszenie go na ramieniu.
Miseczki na jedzenie to chyba zbytek - są małe i nie wiem czy kot jest w stanie z nich jeść..
Zamykanie i otwieranie transportera od góry trzeba opanować bo nie jest łatwe - trzeba uważać aby krawędzie ładnie na siebie naszły a to nie wychodzi od razu.
Transporter zapewne ma swoje minusy ale jest na pewno bezpieczny i wygodny dla zwierzęcia - moja kotka dawno tak spokojnie nie podróżowała jak właśnie w nim, lubi też w nim przesiadywać w domu.
Karma nadaje zębom ładny wygląd, krokiety są duże i ładnie pachną. Kotu smakuje, ja widzę poprawę stanu uzębienia :).
Ładna, oszczędna grafika, podkładka łatwa do umycia (niestety otrzymana przez nas miała trwałe wgniecenie- pewnie powstało w transporcie, ale i tak jej nie ujmuje uroku).
Podkładka jest całkiem spora - mieszczą się na niej dwie pojedyncze miski i dwojaczek.
U nas ta karma kompletnie się nie sprawdziła. Nie wiem w czym problem? Może to przez tą papkowatą konsystencję i mało wyrazisty zapach.
Miseczka jest bardzo funkcjonalna.
Zaskoczyła mnie jej wielkość (mniej więcej deserowego talerzyka. Łatwo się ją domywa. Ma niskie brzegi więc moja płaskonosa kicia wcina bez większego problemu.
Jedno co muszę powiedzieć - koty na grafice wyglądają trochę upiornie :D.
Kotka niechętnie ją je (podobnie zresztą jest z wersją w saszetce). Mnie nie podoba się, że chrupki są tak samo małe jak RC Baby.
Szczerze, krótko i na temat - kotka je tej karmy więcej niż jakiejkolwiek innej..
Wątpię zatem w jej obiecywane działanie.
Kotce smakuje choć nie jest amatorką drobiowych karm. Szułu jednak nie ma.
Kotka zjada chętnie i ze smakiem.
Karma wygląda ładnie i pachnie zachęcająco.
Jak na swoją cenę ma świetny skład.
Moja kotka bardzo lubi puszeczkę z owocami morza. Chętnie zjada. Co ważne - jedzonko jest bardzo sycące i zawsze jedno opakowanie starcza na wyłożenie rano i wieczorem po pół porcji jako zakąska do suchej karmy bytowej.
Bardzo apetyczne jedzonko - ładny, klarowny i gęsty sosik, sporo mięska i pyszne warzywka. Moja kicia zjada bardzo chętnie i nie grymasi.
Kotce całkiem smakuje ta puszeczka.
Skład jest całkiem niezły, cena bardzo przystępna.
Przy dobrej suchej karmie kotu nie będzie działa się krzywda, gdy będzie podjadał Shebę.
Moja kicia uwielbia wszystkie karmy z dodatkiem króliczego mięsa, wprost się nimi zajada. Jakaż była niespodzianka kiedy nie chciała zjeść tej puszeczki..
Karma pachnie ładnie, wygląda co prawda mdło i nieciekawie (nie umywa się do linii Integra).
Mnie w tej karmie obrzydzają niezmielone odpady mięsne, znalazłam całkiem sporą żyłę. Kupuję nie raz paszteciki z Sheba tam takie coś się nie zdarza.
Chciałam zaproponować mojej kotce nowy posiłek. Wybrałam puszeczkę Carny. Skład wydaje się naprawdę doskonały, ale kotka o dziwo w ogóle nie chciała tego jeść. Stało kilka godzin, nawet nie ruszyła. W czym problem?
Nie ładnie pachnie i nie smakuje kotce.
Chyba nie przekonamy się do firmy Miamor.
Kuweta jest naprawdę olbrzymia - bardzo przestronna w środku. Gabarytowo nie można jej niczego zarzucić. Co więcej nie wygląda też brzydko - całkiem dobrze wkomponowała się w otoczenie - nie zdobi ale też nie szpeci.
Wejście do kuwety jest jednak bardzo wysokie. Mimo, że moja kicia ma już przeszło rok nie wchodzi/wychodzi do niej tylko wskakuje.wyskakuje przez co trochę żwirku ze sobą wynosi.
Dołączony filtr strasznie się kruszył przy montowaniu a nie zakrył całej przestrzeni dla filtru przeznaczonej.
Klamerki do zespolenia góry z dołem to jakaś potworność - nie wiem ile trzeba mieć sił by to zapiąć, ja mozoliłam się z tym dobre 40 minut.
Martwi mnie wiotkość dna, kuweta jest tam bardzo miękka, boję się, że gdyby nacisnąć mocniej łopatką to po prostu pękłaby.
Ogólnie jestem dość zadowolona, bo ostrość zapachu się zmniejszyła i mniej jest zamiatania żwiru, ale jak na swoją cenę mogłaby być lepiej wykonana.
Karma znakomita! Kondycja sierści jest zachwycająca - mocna i lśniąca. Zdecydowanie lepsza od dobrego RC Hair & Skin.
Krokiety są dość duże, karma nie ma przykrego zapachu a wręcz bardzo ładnie pachnie.
Do tego bardzo smakuje :).
Karma nie jest zła ale obietnice producenta można w bajki włożyć... Szczególnie tą o neutralizowaniu zapachów kocich kupek... Co do działania odkłaczającego nie mogę się zgodzić - nigdy nam się to nie zdarzyło a po podaniu tej karmy kotka puściła kłaczka.
Do tego krokiety są tak maleńkie, że nie trzeba ich gryźć - kotka je zwyczajnie połyka.
Karma niesamowicie brzydko pachnie. Dla mnie jest to zapach nie do wytrzymania, ale kotom smakuje i obywa się bez rewelacji. Karma była kupiona z myślą o półpersie ale brytyjka też się do niej przymawia :).
Wydaje mi się jednak, że ma odrobinę za małe krokiety jak na pyszczki dorosłych kotów dużych ras.
Karma wygląda bardzo ładnie i ślicznie pachnie.
Jest też bardzo sycąca. Mojej kici bardzo smakowała mimo, że nie przepada za karmi z indyka ta znikała z miseczki szybko.
Pierwsze spotkanie z produktami Miamor nie wypadło najlepiej - kotce w ogóle nie smakowało, mimo, że i pachnie i wygląda ładnie, a inne karmy o konsystencji musu zjada chętnie.
Puszka jest naprawdę piękna i dość spora - myślę, że spokojnie zmieści około 18 saszetek, doskonała na przechowywanie różnych przysmaków dla kota lub niedużych zabawek.
Co do saszetek,firma mówi sama za siebie - więcej mięsnych kawałków niż sosu, ładnie wygląda i szybko znika z talerzyka.
Ciężko zrozumieć kota.. Karma pachnie ślicznie (jak ludzkie jedzenie), na oko widać, że jest dobrej jakości - mięsko różowe i zachęcające, jednak kotka nie była zachwycona i ani razu nie wyjadła całej miseczki - choć nakładałam jej symbolicznie po 1 łyżce stołowej.
Kotce bardzo smakuje :) wcina szybko i łapczywie każdy chrupeczek. Mnie podoba się spora ilość przysmaku i jego podzielność. Wydaje mi się jednak,że większe chrupki byłyby lepsze - zmuszały by kota do gryzienia.
Sierść nabrała blasku i puszystości ale produkt nie wyeliminował problemu wypadania sierści (ale podczas rekordowych upałów chyba nie mogłam liczyć na cuda).
Mam wrażenie, że przy podawaniu karmy moja panna lekko przybrała na wadze.
Moja Kotka zatraca się w tej karmie. Od czasu wyrośnięcia z wieku dziecięcego i odstawienia RC Baby nie mogłam znaleźć suchej karmy, która posmakowałaby mojej Kotce. Wreszcie nadeszła odmiana, Kotka ze smakiem wsuwa duże krokieciki karmy, którą mieszam z karmą dla kotek po sterylizacji do 7 roku życia.
Kotka zdaje się mówić - zabierz to świństwo. Z mojego punktu widzenia, karma wygląda i pachnie bardzo apetycznie, jednak dla koteczki jest niezjadliwa...
Jak wszystkie produkty firmy Sanabelle karma została w pełni zaakceptowana. Skoro Kicia nie ma zastrzeżeń, ja też ich nie mam :).
Karma bardzo smakuje kotce lecz niekorzystnie wpłynęła na jej skórę, tak duża dawka protein spowodowała przebiałkowanie a w efekcie łupież. Zgodnie z zaleceniem weta odstawiliśmy karmę - po kilku dniach łupież zniknął.
Środek dostałam od lek. wet. do podawania razem z mokrą karmą na trzymiesięczną kurację. Po 2,5 tygodniu stosowania widzę wyraźną poprawę sierści. stała się ona miękka i puszysta. Niestety dalej się sypie ale to również efekt upałów i zmian hormonalnych po zabiegu sterylizacji. Po dotychczasowych efektach jestem pewna, że dalsze stosowanie zapobiegnie sypaniu się sierści.
Obok Elfa Olie stosuje RC Hair and Skin 33.
Na wstępie muszę nadmienić, że moja kicia bardzo lubi podróżować wszelkimi rodzajami transportu, nigdy nie sprawiała w czasie podróży z żadnych problemów. Jednak to co stało się z nią po założeniu szelek przeszło moje wyobrażenie. Po samym założeniu szelek kotka zachowywała się dokładnie tak samo jak wtedy kiedy nosiła kaftanik po zabiegu sterylizacji - była mało aktywna i osowiała, wręcz obrażona. Mimo upływającego czasu nie umiała się przyzwyczaić do szelek. W samochodzie dostała histerii - nieprzerwane miauczenie i miała paniczny strach w oczach. Podróż koniec końców przebyła w transporterze, w którym czuła się bezpiecznie i była spokojna.
Jestem załamana...
Kotka bardzo źle zareagowała na karmę, po zjedzeniu kilku saszetek na włosiu widać łupież..
Jedzenie jej wybitnie nie posmakowało ale myślałam, że może się przekona i podawałam dalej..
Podjadanie skończyło się łupieżem i muszę teraz wyrzuć resztę paku.
Reasumując - szkoda pieniędzy i szkoda kota.
Jednak trzeba przyznać prymat suchym karmom.
Ukochana karma z młodych lat naszej Kotki :).
Chętnie ją wybieraliśmy, bo chrupki była malutkie i kotka mogła je z łatwością zjadać. Ten smak towarzyszył jej od 4 miesiąca aż po kastrację.. Ciągle przemycamy jej kilka chrupków do aktualnego jadłospisu i za każdym razem wcina je jako pierwsze.
Ten musik bardzo zasmakował mojej kotce.. Pewnie dlatego, że jest rybny :).
Niestety... To chyba nie smak mojej Kici..
Kota chętnie zjada choć saszetki i puszki o smaku kaczki do tej pory ignorowała :).
W kocim rankingu saszetek z Felixa poniżej wołowiny i królika ale też akceptowany i zjadany :P.
Kotka szaleje na widok tego jedzonka, zjada z wielką przyjemnością i ochotą.
A porcja wygląda ślicznie i apatycznie.
Kotce nie smakowało, karmę trzeba było wyrzucić..
Kotka zjadła ale na raty, nie była zachwycona kiedy ten smak pojawił się w misce po raz drugi, dlatego już nikt z domowników nie kupuje tego smaku.
Spłynęła w toalecie, Kotka nawet nie chciała podejść do miseczki, po krótkiej wizycie i powąchaniu poszła i po czasie domagała się o coś innego do zjedzenia.
Kicia uwielbia ten smak, a ja cieszę się, że jej smakuje. To jedyna Sheba, co do której mam pewność, że zostanie zjedzona z chęcią.
Kotka nie była zachwycona..Nie posmakowało jej, mimo że z ludzkiego punktu widzenia wyglądało bardzo ładnie.
Wygląda ślicznie i ma wspaniałą konsystencje, kotka szaleje na jej punkcie. Zjada w oka mgnieniu.
Kupiłam raz i więcej nigdy bym nie kupiła.. Kotka nie ruszyła, powąchała i odeszła zawiedziona.. Chyba spowodowała ta galaretka, której było dużo więcej niż mięsnych kawałków.
Jedna z nielicznych mokrych karm o smaku kurczaka, która smakuje mojej Kotce.. A pachnie wspaniale :).
Kotka jest tym zwyczajnie zdezorientowana.. Jedyną radość osiąga, gdy mysz przewróci się na plecy i może obserwować poruszanie się kół.. Kotka siostry chowa się w kąt i udaje, że jej nie ma..
Koci rarytasek, zawsze chętnie widziany w miseczce. Oblizaniu nie ma końca :).
Moja kicia uwielbia Felixy ale saszetki o smaku kurczaka nawet nie tknie..
Nasza kotka się jej zwyczajnie przestraszyła.. Odmówiła zabaw..
Kotce naprawdę smakowała karma, to pewnie jeden z jej smaków dzieciństwa :).
To najlepsza karma jaką można kupić w zwykłych sklepikach na osiedlach czy w centrach handlowych.. Nie jest jednak rewelacyjnych lotów.. Cena nie wysoka ale i gramatura mała.
Moja kotka ciągle częstuje się i niemiłosiernie opycha tą karmą, gdy wybieramy się w odwiedziny do siostry, która karmi swoją Kotę tą karmą.
Po zabiegu kastracji dostaliśmy tę karmę od weterynarza. Kotce bardziej smakowała niż wersja dla kotek o delikatnej skórze, ale mniej niż Cat Chow z Puriny.
Moja kotka nie lubi czesania.. Nie wiem czy to sprawa szczotki, czy jej widzi mi się..
Ząbki nie są specjalnie miękkie, ale ładnie zbierają obumarłe włosie. Gumowa rączka jest dość wygodnym udogodnieniem.
Początkowo kotka nie chciała drapać, nacieranie kocimiętką nic nie dało.. Za to polanie go kroplami waleriany dało znakomity efekt. Kotka drapie w najlepsze..
Kotka dzięki wiszącej piłeczce szybko odkryła, że przyrząd ten służy do ścierania pazurków.. Jednak obicie kanapy ciągle ją bardziej cieszy niż sizalowy drapak..
Kiedy kot mocno drapie w pionowy słupek cały drapak tańczy, nie raz się przewraca.. Jak Kicia była mała bałam się czy jej czasem nie przygniecie.. Dobrze, że kot jest z natury szybki..
Produkt nieoceniony i bezcenny. Nawet przy otwartej kuwecie nie ma nieprzyjemnego zapachu. Cudo!
Po 1.5 tygodnia się skończył.. Ciężko mi było oddzielić brudny żwir od czystego.. Do tego był strasznie twardy.. Żal mi było kotki, że musiała po nim dreptać.
Chyba najgorszy żwirek z Hiltona.. Zapach wątpliwy, nie maskuje nieprzyjemnych zapachów, a zbrylenie bardziej wygląda jak uciapanie..
Polecona przez weterynarza, niezaaprobowana przez kotkę.. Kicia zamiast zlizać z łapki wtarła sobie przy myciu w sierść.. która stała się tłustą i ulizana jak fryzura polskiego piłkarz :).
Jedna z ukochanych myszek Kici.. Zabawy ma co nie miara.. Niestety myszka najpierw straciła ogon a potem uszy.. Dziś nie ma nawet oczek i noska, sznurek został zdarty.. Ale od czego jest pani? Przyszyłam sznureczek i zabawa trwa dalej, nigdy się nie nudzi :).
Kotka nie oszalała na ich punkcie a mnie przeraża ich lekko tłusta i lepka powłoczka.. Okropnie pachną.
Zainteresowanie trwało może tydzień, szybko się znudziła.. Może dlatego, że nie piszczy i nie grzechocze..
Kocie mleko smakuje mojej kotce ale tylko od czasu do czasu, z wiadomych tylko sobie przyczyn i tak wybiera wodę. Niewątpliwie wielkim plusem jest brak biegunki i niski poziom laktozy.
Nie zauważyłam po nich poprawy oddechu u kotki, ona też nie chętnie je jadła.
U nas odkłaczające chrupki z Whiskasa są hitem. Kicia je uwielbia i traktuje jak nagrodę. A skoro nie interesują ją trawki i pasty to dobre i to :).
Urzekł nas wygląd, bynajmniej nie funkcjonalność, która jest dyskusyjna..
Z jednej strony dla naszej kociej niejadki rozmiar miski jest w sam raz, mieści się tam akurat tyle karmy ile zjada w ciągu dnia/nocy (wykładamy świeżą karmę dwa razy na dobę).
Pojawienie się niebieskiego kotka na dnie miski daje wyraźny sygnał dosypania czegoś na ząb.
Razem z okrągłą pojedynczą miseczką tworzą fajny komplet :).
Miseczka jest prześliczna i praktyczna. Dzięki temu, że jest dość wysoka nic się nie uroni. Używamy jej do wody, a dwojaczka z Trixie do karmy suchej i mokrej. To piękny zestaw dla kociej elegantki, no i w domu wygląda estetycznie i ładnie :).
Kupiłam tę torbę przed kupieniem kotki celem przewiezienia jej do domu. Póki kicia była mała jeździła w niej chętnie (a co 2-3 tygodnie przemierzałyśmy dystans 150 km tam i z powrotem), mnie było wygodnie, bo transporter jest lekki, a dla niej było dużo miejsca póki nie doszła wagi 3 kg. Teraz mimo, iż umie się w niej obrócić - bo jest kompaktowej budowy - to jednak roi się i niecierpliwi, żeby jak najszybciej z niej wyjść.
To raczej transporter dla małych kotów, albo na szybkie wyjście do lekarza weterynarii.
Kotce, po sterylizacji (w wieku 10 miesięcy)było b. ciężko z RC Baby przestawić się na tę karmę. Dzięki Purinie "nie umarła z głodu. Teraz jednak chętnie ją je, choć przez pierwsze dwa tygodnie mimo przemycania karmy w "dziecinnym" RC, zwyczajnie się buntowała i omijała w misce.
Ten specyfik musi być wyjątkowo w kocim guście, bo kotka za nim przepada. Ja też jestem zadowolona, bo z pyszczka ładnie pachnie :).
Wizualnie ładna obróżka, niestety dość szybko doznała uszczerbku - kotka drapiąc się powyciągała nitki..
Moja kotka po sterylizacji nie chciała nawet patrzyć na weterynaryjnego Royala, a tę karmę jadła chętnie choć szału nie było.