Wydaje mi się, że w tej firmie jakość żwirku zależy od serii, albo partii. Można trafić na rewelacyjną: świetnie się zbryla, nie pyli, pachnie, żwirek jest lekki, a można trafić na taką gdzie się pyli, przykleja do dna, nie zbryla, tylko rozpada na pojedyńcze grudki, których nie nie można wyjąć i śmierdzi. Używam różnych rodzajów tego żwirku, przeważnie tylko tej firmy, ale boję się kupować na zapas, po kilkanaście sztuk, bo boję się że nie trafię w odpowiednią serię. A jak jest dobra to dokupuje, bo ma bardzo dobry stosunek jakości do ceny pod warunkiem, że się ... dobrze wceluje. No cóż jest ryzyko, jest zabawa...
Kotka zjada witaminki jakby to były smaczki, co prawda z umiarkowanym zapałem w porównaniu do prawdziwych smaczków, ale i tak należy to uznać za sukces. Jedną tabletkę w ciągu dnia jest w stanie zjeść SAMODZIELNIE!
Za pomocą klikiera można nauczyć nawet KOTA odruchów warunkowych, w stylu jak dotknie wskażnik nosem do dostaje smaczek, któremu towarzyszy kliknięcie. Oczywiście to dopiero początek tresury, a potem przy cierpliwości opiekuna może nawet skakać przez płonące obręcze. Żartowałam oczywiście!
Przez naukę zwiększa się kontakt między zwierzakiem, a człowiekiem. Dodatkowo zapewnia rozrywkę umysłową: opiekun zastanawia się czego by tu nauczyć zwierzaka, a zwierzak myśli co musi zrobić, żeby dostać nagrodę.
Gdy nauczy się, że kliknięcie oznacza nagrodę nie trzeba podawać mu "smaczków" pełnych konserwantów, co opłaca się zwierzęcu (zdrowy żołądek) i właścicielowi (pełny portfel).
Nie słyszałam jeszcze o kocie, który pogardziłby tuńczykiem sheby.
Jeśli ktoś nie chce ryzykować wydając fortunę na saszetki, których jego kot później nawet nie zaszczyci spojrzeniem, to... niech od razu wyda fortunę na tuńczyka przynajmniej będzie miał gwarancje, że nakarmił kota!
UWAGA: Gwarancja obejmuje tylko niebieskie puszki, ewentualnie różowe: owoce morza. Reszta na własne ryzyko.
Zabrzmi to trochę nieprawdopodobnie, ale kotka sama połyka pastylki. Co w przypadku podawania leków jest chyba u kotów najważniejsze. Na początku nie było tak łatwo bowiem pierwsze próby polegały na rozdrobnieniu lekarstwa i zmieszaniu z jedzeniem, ale po jakimś czasie gdy już poznała jego smak zjada sama. Pastylki bardzo pomogły kotu w powrocie do zdrowia (po zabiegu sterylizacji, zszywania ran, koci katar, herpes wirus) Bardzo skuteczne lekarstwo.
Gdy nie ma miejsca na kuwete i zamiast w cichym i ustronnym miejscu kuweta stoi w przedpokoju, to taki lawendowy uspokajający zapach ... pomaga i kotom i ludziom przetrwać bez uszczerbku na ... węchu przede wszystkim.
Czy utrzymuje zęby kota w czystości? Nie wiadomo, wiadomo natomiast, że Kocinka bardzo lubi tę "pastę do zębów"!
Moja kotka co prawda smakowo woli inne karmy od tej, ale odbywa się to na zasadzie, że "kawał mięcha smakuje lepiej niż salata" (oczywiscie pod warunkiem, ze się nie jest wegetarianinem). Ja jednak mimo wszystko wolę jej kupować tę karmę i mieć gwarancję, że nie będzie żadnych
problemów żołądkowych, czy alergii pokarmowych, niż taką na które kicia rzuca się z impetem, jakby tydzień nic nie jadła, ale później stawia tzw. "dupo pieczątki", a ja muszę wszystko prać w mieszkaniu!
Rewelacyjna cena w porównaniu do innych żwirków tej samej firmy, a używałam chyba wszystkich lawendowych, z pudrem, niebieskich itp. i właściwie niewiele się od tamtych różni, jeśli chodzi o zbrylanie. Osobiście wolę częściej myć kotu kuwetę i zmieniać żwirek na nowy niż trzymać stary. Najlepiej co tydzień, ale nie ze względów zapachowych tylko ... hmmm żeby nie dać szansy namnażać się bakteriom. Przy takich moich upodobaniach używanie innych grozi bankructwem. Tak, że polecam, dla wszystkich co lubią czystość.
Jedyny przysmak, który się mojemu kotu nie nudzi po dłuższym czasie regularnego podawania. Nie wiem, czego oni tam dosypują! - a na poważnie to polecam.
To jedyna sucha karma, którą moj kociak woli nawet od co poniektórych saszetek mięsnych! Pewnie ze względu na małą ilość konserwantów. Polecam.
Bardzo interesująca książka, szczególnie dla osób które mieszkają z więcej niż z jednym kotem, ale nie tylko. Pozwala lepiej zrozumieć kocie obyczaje, ustalanie hierarchii w grupie itd. Polecam.
Tytuł jest świetnym chwytem marketingowym i zapewnia dobrą sprzedaż. Natomiast cała reszta nie wnosi za dużo. W ofercie Aniamli są ciekawsze lektury!
Kotek wyjada sosik oblizując każdy smakowicie wyglądający kawałek. Mięska jednak nie zjada. Ciekawa jestem dlaczego , czy dlatego, że wcześniej karmiłam ją saszetkami Hills. Generalnie woli pokarm hillsa suchy niż saszetki. Może jak zejdę na pokarm z niższej półki to się kotek przeprosi z Animondą.