Karma niewątpliwie kotce smakuje, ale poprawy stanu sierści nie zauważyłem.
Zabawka jest świetna, Phoebe po prostu oszalała na jej punkcie, i sama się naprasza, żeby się bawić. Minus jest wg mnie taki, że dosyć niewygodnie się to trzyma w ręku, przyciskając nosek, żeby laser świecił - po kilku minutach kciuk zaczyna boleć... I trochę się zawsze boję, na ile to bezpieczne dla kocich oczu - uważam, oczywiście, żeby nie zaświecić wprost, ale Phoebe tak szybko gna, że nigdy nie wiadomo, jak promień w nią trafi.
Doskonałe, Phoebe uwielbia! No i łatwo porcjować.
Moja też, o wiele lepsze niż białe kości tej samej firmy!
Mój pies mało się tym nie udławił: najpierw kość przykleiła mu się do dziąseł i podniebienia, potem wykruszała kawałkami, które były rozmiękłe i nie dawały się gryźć.