Po tym jak Cat's Best kompletnie się zepsuł, przetestowaliśmy ten (w naszym lokalnym sklepie przez chwilę był zauważalnie taniej niż w Animaliach, ale najwyraźniej to była jakaś stara dostawa, bo przy nowej już cena jest porównywalna). Owszem, żwirek świetny, ale cena absurdalna.
A poważnie - używałem Cat's Best Eco plus od ponad piętnastu lat i sobie chwaliłem. Ale lepsze wrogiem dobrego i producent coś przekombinował. Stary Eco plus zbrylał się do względnie suchej kulki, którą bez problemu wyjmowało się z kuwety. Nowy żwirek najwyraźniej różni się nie tylko nazwą, bo nie tyle zbryla się, co robi się z niego kupka konsystencji galarety, która paskudzi łopatkę przy wyjmowaniu z kuwety. Zmiana definitywnie na minus.
Wszystko fajnie, ale od pewnego czasu nie da się kupić filtrów. Po prostu przestały być w ofercie.
Jak za tę cenę - niezła, ale nie najgenianlniejsza.
Nie pozostaje mi nic innego niż zgodzić się z pozostałymi opiniami.
Miałem wcześniej przez parę lat fontannę Cat It i muszę przyznać, że różnica jest wielka.
Ta fontanna pięknie się myje w zmywarce, ładnie wygląda i - co najważniejsze chyba - nie ma szans żeby tak się z czasem zdegradowała (rysy, w których gromadzi się syf) jak plastik.
Trzeba natomiast pamiętać o częstym wymienianiu wody. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale strasznie szybko w porównaniu z poprzednią fontanną, woda zaczyna śmierdzieć.
Przy ustawieniu pompki na mały przepływ i dużej ilości wody w zbiorniku, fontanna jest względnie cicha (aczkolwiek słychać plusk płynącej wody). Niestety w miarę ubywania wody odgłosy robią się zauważalnie głośniejsze.
No i oczywiście trzeba dużo bardziej uważać niż przy plastikowej fontannie (zawsze mam stres, że pęknie, przy stawianiu na kafelkach). Zwłaszcza, że ceramiczna miska jest dużo cięższa niż plastikowe pudełeczko od Cat Ita.
Ale i tak warto. Naprawdę dużo lepsze, moim zdaniem, rozwiązanie w porównaniu z urządzeniami plastikowymi. Dużo czystsze i łatwiejsze w utrzymaniu.
Kupiona dopiero niedawno, więc ciężko się wypowiadać w kwestii wytrzymałości jeszcze. Na pewno przyjemniejsza w środku niż plastikowe pudełko (wewnątrz ma dodatkowo miękki "dywanik").
Oczywiście wożenie w tym kota jest dużo wygodniejsze niż noszenie go "pod pachą", zwłaszcza jeśli się miało kontenerek bez możliwości dopięcia paska.
Kot, o dziwo, wydaje się być spokojniejszy przy transporcie, mimo faktycznie głośnego stukania plastikowych kółek, niż przy noszeniu go w kontenerku.
"Wielodostęp" z jednej strony jest fajny, bo można się do kota dostać z każdej strony, ale z drugiej, jest więcej suwaków do zabezpieczenia (radzę pozakładać kłódeczki "bagażowe").
Ogólnie - jak na razie, wygląda na to, że zakup dobry.
Dodatkowo, w razie potrzeby powinno się udać zmieścić dwa niezbyt wielkie koty na raz.
