Z braku innych możliwości kupiłam tą ściółkę dla moich węży i naprawdę się nie zawiodłam. Nie dość, że produkt jest w świetnej cenie, to jeszcze w niczym nie ustępuje drogiemu Aspen Bedding, który dotychczas stosowałam. Kopane przez węże tunele nie zapadają się, ściółka nie pyli, dobrze chłonie wilgoć i nie szkodzi gadom, gdy te przypadkowo pochłoną jej kawałek wraz z pokarmem.
Kilkumiesięczne stosowanie tego oleju przyniosło wspaniałe rezultaty- sierść kota jest gładka, aksamitna, nie wypada nadmiernie, a delikatna, kosmetyczna wada na kocim podbródku zniknęła samoistnie, bez konieczności konsultacji z weterynarzem. Poza tym zauważyłam, że nieco przeschnięte dotąd poduszki łap odzyskały właściwy wygląd.
Wśród wszystkich stosowanych dotychczas przeze mnie olejów z łososia (Lunderland, Hunter, Salmopet, Dibo, Oleum) "Grizzly" zawiera najwięcej kwasów Omega-3 i nieco więcej DHA od pozostałych. Innymi słowy po dokładnej analizie jest na pierwszym miejscu.
Następnym razem z całą pewnością kupię większe opakowanie, które na animalia.pl dostępne jest w dziale dla psów.
"Catz Finefood" jest jedną z najlepszych mokrych karm jakie znam i śmiało chcę zachęcić do niej każdego posiadacza kotów wszelakiej maści.
Po otwarciu saszetki od razu czuje się przyjemny, słodkawy zapach mięsa i podrobów, a po przełożeniu jej do miski naszym oczom ukazuje się soczysta mielonka z nieprzesadnie dużą zawartością galaretki. Można by samemu z powodzeniem zafundować sobie kanapkę z takim "pasztetem", który -co tu dużo kryć- ma znacznie lepszy skład niż większość konserw dla ludzi.
Informacje o karmie podane przez producenta mówią z resztą same za siebie- bardzo wysoki udział mięsa, bez odpadków takich jak osławione "produkty pochodzenia zwierzęcego", całkowity brak zbędnych w kociej diecie zbóż i innych bezwartościowych wypełniaczy, wkład naturalnych, dobroczynnych mikroelementów, tłuszczy, witamin i minerałów. Na szczególną uwagę zasługuje też duża ilość tauryny, która naszym mruczkom jest niezbędna. do życia.
Mój czteromiesięczny syberyjczyk każdą saszetkę je z ogromnym smakiem na zmianę z suchą karmą "Taste of the Wild" i rośnie zdrowo jak na drożdżach. Jest pełen energii, nie ma żadnych problemów gastrycznych ani skórnych, a wzrastająca sierść jest gęsta, mocna i aksamitna,.
Zdecydowanie i gorąco polecam!
Wszystkie kabanosy Vitacraft są wręcz pochłaniane przez mojego czteromiesięcznego syberyjczyka.
Ich walcowaty kształt fajnie turla się po kafelkowej podłodze, więc kot (po przedzieleniu przysmaku na pół i małej zachęcie z mojej strony, tj. poruszeniem kabanosa ręką) traktuje ten przysmak jako swoistą zabawkę i gania za nim radośnie po całym domu, co rusz zatrzymując się, by wziąć go w pysk i "pomemłać" chwilę. Przysmak Jest więc doskonały do ćwiczenia wewnętrznej potrzeby polowania, bo tuż po zabawie kot może go zjeść niczym prawdziwą ofiarę! Dobrze sprawdza się też jako ciekawy dodatek do kociej wędki- wystarczy wpleść przysmak za pomocą sznurka do jakiejś zabawki i czekać, aż w naszym pupilu obudzi się tygrys.
Skład kabanosów też jest całkiem przyzwoity, także raz na jakiś czas nie zaszkodzi sprawić nim radości czworonogowi.
Polecam!
"Catz Finefood" jest jedną z najlepszych mokrych karm jakie znam i śmiało chcę zachęcić do niej każdego posiadacza kotów wszelakiej maści.
Po otwarciu saszetki od razu czuje się przyjemny, słodkawy zapach mięsa i podrobów, a po przełożeniu jej do miski naszym oczom ukazuje się soczysta mielonka z nieprzesadnie dużą zawartością galaretki. Możnaby samemu z powodzeniem zafundować sobie kanapkę z takim "pasztetem", który -co tu dużo kryć- ma znacznie lepszy skład niż większość konserw dla ludzi.
Informacje o karmie podane przez producenta mówią z resztą same za siebie- bardzo wysoki udział mięsa, bez odpadków takich jak osławione "produkty pochodzenia zwierzęcego", całkowity brak zbędnych w kociej diecie zbóż i innych bezwartościowych wypełniaczy, wkład naturalnych, dobroczynnych mikroelementów, tłuszczy, witamin i minerałów. Na szczególną uwagę zasługuje też duża ilość tauryny, która naszym mruczkom jest niezbędna. do życia.
Mój czteromiesięczny syberyjczyk każdą saszetkę je z ogromnym smakiem na zmianę z suchą karmą "Taste of the Wild" i rośnie zdrowo jak na drożdżach. Jest pełen energii, nie ma żadnych problemów gastrycznych ani skórnych, a wzrastająca sierść jest gęsta, mocna i aksamitna,.
Zdecydowanie i gorąco polecam!
Po dokładnym przeanalizowaniu składu i po długich poszukiwaniach różnych opinii hodowców wreszcie zdecydowałam się na zakup tego produktu i mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepsza karma bezzbożowa z tych sprzedawanych w przystępnej cenie.
"Taste of The Wild" ma mało wypełniaczy, nie zawiera produktów ubocznych, sztucznych składników i konserwantów, a użyty w niej tłuszcz z kurczaka z pewnością jest dodatkowym atutem.
Obecność batatów jest tu co prawda zbędna, ale i tak lepsze to niż mączka kukurydziana czy soja, więc całość zasługuje na piątkę z plusem.
Mój kot je karmę chętnie (na przemian z mokrymi saszetkami "Catz Finefood") i -pomimo moich wielkich obaw odnośnie drobnego rozmiaru kawałków - nie łyka jej, a z przyjemnością rozgryza. Nie do końca jednak jestem przekonana jak zachowa się przy niej inny kot, który ma wybitną tendencję do łapczywego połykania jedzenia.
W każdym razie nieprzyjemny zapach z kuwety przestał być kłopotem, a pupil wygląda na zadowolonego, najedzonego i zdrowego.
Polecam!
Dostałam małą paczuszkę w gratisie do zamówienia i owszem, kotu smakołyk pasuje, ale nie szaleje przesadnie na jego punkcie. Właściwie nie dziwię mu się wcale...
Skład niestety nie reprezentuje sobą wiele, a dosadniej rzecz ujmując- jest zwyczajnie tragiczny. Zapach można śmiało określić jako parszywie kitekat'owy, bo trąci chemią na milę. Na rynku można śmiało znaleźć bardziej wartościowe przekąski po podobnej cenie, a z całą pewnością zdrowsze dla żołądków naszych czworonożnych przyjaciół. Ponadto po degustacji wnioskuję, że gdzieś tam producent musiał wcisnąć sól, bo chrupki są naprawdę słone.
Nie wątpię w kocią smakowitość "Dreamies", ale nie skuszę się na ich zakup. Po stokroć w formie nagrody wolę dawać kotu suszone kawałki kaczki, które można kupić na tej stronie.
Po dokładnym przeanalizowaniu składu i po długich poszukiwaniach różnych opinii hodowców wreszcie zdecydowałam się na zakup tego produktu i mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepsza karma bezzbożowa z tych sprzedawanych w przystępnej cenie.
"Taste of The Wild" ma mało wypełniaczy, nie zawiera produktów ubocznych, sztucznych składników i konserwantów, a użyty w niej tłuszcz z kurczaka z pewnością jest dodatkowym atutem.
Obecność batatów jest tu co prawda zbędna, ale i tak lepsze to niż mączka kukurydziana czy soja, więc całość zasługuje na piątkę z plusem.
Mój kot je karmę chętnie i -pomimo moich wielkich obaw odnośnie drobnego rozmiaru kawałków - nie łyka jej, a z przyjemnością rozgryza. Nie do końca jednak jestem przekonana jak zachowa się przy niej inny kot, który ma wybitną tendencję do łapczywego połykania jedzenia.
W każdym razie nieprzyjemny zapach z kuwety przestał być kłopotem, a pupil wygląda na zadowolonego, najedzonego i zdrowego.
Polecam!
Kuleczka fenomenalnie spełnia swoją funkcję! Nie jest zbyt duża ani ciężka, więc mój trzymiesięczny kociak z łatwością może brać ją do pyska i biegać z nią radośnie po całym domu. Miękkie futerko tej piłki wczepia się w pazury, przez co kot ma dodatkową zabawę z podrzucania nią i wywijania piruetów. Kolejnym atutem jest też fakt, że dźwięk dzwoneczka jest bardzo subtelny, zatem nikomu z domowników ta zabawka nie przeszkadza. Nawet w nocy.
Jeśli kiedykolwiek ulegnie zużyciu z pewnością kupię jeszcze jedną.
Estetyczna, ładna i -jak na tak niską cenę- bardzo solidnej konstrukcji. Nie za głęboka, wręcz idealna dla kociąt i małych ras.
W moim przypadku kuweta przybyła bez najdrobniejszej rysy, a ramka idealnie się wpasowała. Nie spada i na dobrą sprawę nie łatwo ją zrzucić nawet przy mocniejszym ruchu.
Jedynym minusem jest chyba fakt, że trzeba podłożyć pod jej nóżki podkładkę z gumy lub z innego tworzywa, które zapobiegnie ślizganiu się kuwety po podłodze. W przypadku kuchennych kafelków kocia toaleta zamienia się bowiem w sanki.
Bardzo dobry produkt.
Mocna, a zarazem lekka miska, która nie ma prawa ślizgać się po kafelkach z racji na grubą warstwę gumy u jej podstawy.
Radzę jednak codziennie dokładnie ją myć, żeby uchronić jej wnętrze przed brzydkim osadem od wilgoci.
Drapak jest naprawdę niezły. Stabilny, budka na dole pasuje idealnie dla średniej wielkości kotów (duże mogą się z niego ciut "wylewać"), linki konopne do ścierania pazurów są zwięzłe i dobrze przymocowane do palików, a grzechocząca piłeczka na gumce nie jest głośna i z pewnością jej dźwięk nie będzie przeszkadzał nawet przewrażliwionym uszom. Całość prezentuje się bardzo elegancko. Jedyną wadą tego produktu jest fakt, że przy wkręcaniu górnego palika łatwo ukręcić zatopioną w nim nakrętkę. W moim przypadku tak właśnie się stało, a podkreślam, że nie odznaczam się wielką siłą.
Transporter jest bardzo solidny i dziecinnie łatwy w montażu. Zrobiony jest z dość grubego plastiku, który z pewnością uniesie nawet ciężkiego kota. Metalowe drzwiczki są mocne i nie wyginają się nawet pod silnym naciskiem. Obawiam się jednak, że plastikowe "zaczepy" trzymające drzwiczki mogą po pewnym czasie ulec przetarciu, gdy często będziemy zamykać i otwierać transporter. Dojechał do mnie w nienagannym stanie bez żadnej rysy.