Pomimo usilnych prób zainteresowania mojego prawie półrocznego brytyjczyka tą zabawką, zwierzę nie ma najmniejszej ochoty się nią bawić. Spokojny i towarzyski kocur, szeleszczącym tunelem jest wręcz wystraszony - ucieka do innego pomieszczenia w domu, kiedy tylko poruszę zabawką, zachęcając go do wejścia do środka. Ponadto kiedy dwukrotnie udało mi się go "wepchnąć" do środka, zauważyłam, że tunel jest dla niego już za krótki, wygląda w nim, jak w śmiesznym ubranku - z przodu wystaje głowa, z tyłu łapy i część ogona... Ogólnie nie polecam, od znajomych kociarzy słyszałam, że ich podopieczni są również w ogóle nie zainteresowane tunelami. Jest całe mnóstwo innych zabawek, które są bardziej warte tych pieniędzy i potrafią zachęcić kota do zabawy.
Obawiałam się metalowych ząbków tego zgrzebła, jednak kocur bardzo lubi zabieg wyczesywania sierści, mruczy i nadstawia ciałko ze wszystkich stron :)
Nożyczki są ostre (najważniejsze!) i dobrze trzyma się je w dłoni. Co niestety nie zmienia faktu, że mój kocur tego zabiegu po prostu nienawidzi... :(
Kuweta jest rewelacyjna - nigdy nie sądziłam, że sprzątanie po kociaku może być takie łatwe :) Nie trzeba babrać łopatką w piasku i szukać kocich niespodzianek - wystarczy przekręcić kuwetę na bok, a potem na sufit, popukać, postukać ;) i wysunąć wszelkie nieczystości z szufladki. Cena kuwety z pewnością kilkakrotnie przewyższa cenę takich zwykłych, ale to w końcu nie zakup na jeden miesiąc, a zdecydowanie umila opiekę nad zwierzakiem :) Jeśli chodzi o kolor - jest nieco intensywniejszy niż na zdjęciu producenta (moje poniżej).
Po otwarciu pudełka, transporter był w częściach, przygotowany do złożenia. Miałam z tym trochę problemów, bo dopóki nie zapięłam bocznych zamków, części wydawały się być mało ze sobą spasowane :/ Wkładania kota od góry nie polecam, bo ciężko jest spiąć oba skrzydła ze sobą za pierwszym razem. Poza tym transporter jest bardzo wygodny. Używałam go zarówno w samochodzie, jak i na pokładzie samolotu - w obu przypadkach daje się idealnie przypiąć pasem i spokojnie mieści się na siedzeniu. W przypadku małych kociąt (a mój jeszcze do takich należy) odradzam wyjmowanie miejsca na miseczki - kot z łatwością wystawia głowę, a i, jak się chwilę później okazało, jest w stanie przecisnąć się przez tę dziurę cały. Poza tym chwilami wydawało mi się, że jest mu w środku duszno, ale być może to tylko złudzenie początkującego, przewrażliwionego właściciela ;)
Obróżka dosyć porządnie wykonana, elastyczna, dosyć łatwo regulowana, natomiast do chwili obecnej nie udało mi się rozpiąć zapięcia... :/
Drapak bardzo ładnie wykonany, a przy tym dosyć stabilny (choć mój Brytyjczyk jest na razie mały i nie wiem, jak sprawdzi się jego stabilność za kilka/naście miesięcy ;). Przyznam, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do urządzenia zwanego "drapakiem" i przekonana, że kociak nie będzie nim w ogóle zainteresowany, a jego pazurki chętniej będą ostrzyć się na meblach. Jednak już po złożeniu (które jest banalnie proste i trwa 5 minut) ochoczo wdrapywał się na kolejne półki, a potem zabrał się za drapanie wałków. Ślicznie też bawi się kuleczką z grzechotką :) Najwyższa półka zaś to świetne miejsce do obserwacji terenu i oczekiwania na powrót z pracy swojej pani ;)
Wycieraczka położona jest pod stosunkowo dużą, choć krytą kuwetą, a mimo to żwirek znajduje się również poza nią, choć kotek jest jeszcze mały :( Jest porządnie wykonana, ładna, ale szkoda, że nie większa!
Karmy z Royal Canin poleciła mi właścicielka hodowli, z której kupowałam swojego Brytyjczyka. Kocurek uwielbia tę karmę, budzi się czasami nawet w nocy, a ja w półśnie słyszę jak drobinki przemieszczają się w miseczce ;)