EDYCJA z 2014:
żwirek przestał się zbrylać, ja przestaję go kupować
--------------------------------------------------
Zainteresowałam się żwirkiem dzięki testowi :)
Kota na początku nie chciała wejść do kuwety, a jak już musiała, to jedną łapę trzymała na krawędzi, a dwie za kuwetą. Potem przez dwa dni nie zakopywała odchodów, ale na szczęście się przyzwyczaiła. Po dosypce świeżej porcji powtórzyła te wyrazy niechęci, ale już skrócone do jednego dnia.
Na szczęście, bo żwirek się praktycznie nie roznosi i należycie zbryla - bryłki eco plus rozpadały się przy przesiewaniu.
mimo zamknięcia w pojemniku kabanosy szybko wyschły i stały się twarde jak chrupki - może pojedynczo pakowane są mniej ekologiczne (więcej folii), ale producent mógłby wyposażyć to opakowanie w zapięcie strunowe
Nie wiem, czy te pastylki zawierają kocimiętkę, kota piłki z kocimiętką nie tknęła, ale te serduszka uwielbia, podobnie jak jej wybredny poprzednik. Fajna rzecz na pociechę po podaniu czegoś mało przyjemnego, np antybiotyku strzykawką do pysia.
Chociaż kaloryfer mamy bardzo starego typu, o większych żeberkach niż te klasyczne żeberkowce, i zagięte rurki nie dochodzą do końca , to trzymają się solidnie. "Zatrudniliśmy" wręcz zaprzyjaźnionego inżyniera do obliczenia wytrzymałości konstrukcji - kota skacze sobie na hamak, który nawet nie drgnie.
Pokrycie łatwe do prania.
Drugie ulubione miejsce do spania po kocyku beany leżącym na biurku pod lampą koło monitora.
Drapak łatwy do złożenia. Jedna z wszywek wewnątrz łuku wystawała, ale wystarczyło dopukać młotkiem. Drapak jest średnio stabilny, kiedy kociątko podrosło musiałam obciążyć spód ciężarkiem nurkowym, bo przy co bardziej szaleńczych ewolucjach było ryzyko wywrotki - a weterynarz zdążył mi opowiedzieć o kotku, któremu taki niestabilny drapak złamał łapkę.
Sizalowy pień jest bardzo solidny - kota od razu złapała do czego służy i często się na nim wyżywa, kiedy nie pozwalamy jej zrzucić kwiatka albo wejść do szafki z talerzami. Z łuku nie korzysta w ogóle, w przeciwieństwie do poprzedniego kota nie lubi drapać "w poziomie" Półeczka jest ok, ale lepszym punktem obserwacyjnym jest znacznie wyższa szafka.
Generalnie wystarczyłby sam pień, ale może łuk spodoba się drugiemu kotu.
Kocyk nie jest wełniany, a polarowy. Poza tym nie mam zastrzeżeń.
Mam za swoje - w końcu zrobienie pompona nie zajmuje wiele czasu, kiedyś tego w podstawówce uczyli.
Piłeczki nie wyglądają mi na wełniane, ale mniejsza z tym - cokolwiek to jest, wystarczy przeciągnąć po niej palcami i zebrać kłaczki. Tyle samo za pierwszym co za dziesiątym razem. Dużo kłaczków. Upranie piłki nie pomaga (schnie momentalnie, zupełnie nie jak wełna). Kota się rzuciła do zabawy, ale kiedy zobaczyłam, że z głupią miną odskakuje i połyka spore pasemka sztucznego i barwionego materiału, piłki skonfiskowałam. Sama jej zrobię lepsze.
ukochana zabawka obok patyka z piórkami - na szczęście do kulki nie potrzeba człowieka i można chwilę odsapnąć. Zabawka jest mocno chwilowa - po paru dniach nie ma piórek, potem zostaje rozpruta, aż wreszcie traci grzechoczący środek. Ale i tak kota nosi ją w pyszczku po całym mieszkaniu.
Zabawka owszem prosta i atrakcyjna, łatwa do mycia, doskonałe na zęby, niezniszczalna. Niestety moja kota nie widzi w niej nic atrakcyjnego :(
Bardzo porządnie wykonana atrakcyjna zabawka, jednak moje 5-miesięczne półdiablę szybko się nią znudziło - zdecydowanie bardziej woli starczające na tydzień patyki z piórkami - ale to dlatego że suwana po podłodze błyskotka jest dla niej atrakcyjniejsza niż dyndające miękkie futrzaki.
Trwała i solidnie wykonana zabawka, co najwyżej ogon ulegnie przedłużeniu przy zbyt mocnym targaniu i ucho się zgubi. Jedna z ulubionych zabawek mojej kotki.
Nadal nie ocenię, bo kotek mnie zrobił w konia - próbką się zajadał, a kiedy kupiłam półtorej kilowy worek, to wypluwa ziarenka i patrzy z wyrzutem. Niniejszym obiecuję - koniec z eksperymentami, zostaję przy RC.
istna tragedia w porównaniu z tym drobnoziarnistym. Roznosi się jeszcze bardziej, nie oblepia porządnie odchodów, w związku z czym zamiast wyciągnąć elegancką bryłkę, to przesiewam to diabelstwo przez pół godziny, żeby wyciągnąć wszystkie rozkruszone siki. ALe kotu żwirek nie przeszkadza:)
nie ocenię, bo na razie była mała próbka. Kotek dzięki niej nie domaga się co chwilę puszki, a i chętniej ją je niż Purinę (ale nie tak chętnie jak RC) - ona w wodzie pęcznieje bardziej niż inne i chyba stąd to uczucie sytości.
Znakomite - kotu czasem się włącza biegacz i fruwa po meblach. A dzięki piłeczce wyładowuje się bez szkody dla dywanu. No i chudnie:)
Z piłeczek chyba najlepsza - nie niszczy się i nie brudzi jak materiałowe, a nie jest tak ciężka i twarda jak gumowa. Akurat do kociej łapki (i mojego portfela)
Po denta-snaps tłuściochowi z mordki nie jedzie, cóż jednak z tego, skoro pastylka trafia mu do mordki tylko kiedy się wyjątkowo zamysli, a i tak momentalnie ją wypluwa. Nawet ukrywanie jej w ukochanej wątróbce nie pomaga. Dlatego oceniam na 6 - skuteczne, ale niezjadliwe.