Bardzo dobre działania - u mojego kota mającego dużą skłonność do odkładania kamienia. Kot może nie przepada za pastą, ale daje sobie zadawać bez najmniejszego problemu.
Niestety zdecydowanie nie - po paru kęsach zdecydowana odmowa jedzenia i kot wszystkiego się pozbył (a potem jeszcze i jeszcze chorował, ujmując oględnie). Może nadwiślański żołądek nie jest gotowy na takie egzotyczne frykasy.
Uwaga: zawartość saszetki jest bardzo gęsta, więc nie jest to danie dla zwolenników galaretek i sosików. Zapach też nieco intensywny.
Produkt jest pewnie jakościowo świetny - samo mięso, niestety mój kot jest miłośnikiem galaretek i sosików. Nieco męcząco intensywny zapach.
Kot (brytyjczyk, 5,5 kg) mieści się dość wygodnie.
Kot się (niestety) uzależnił.
Bardzo intensywny zapach - drażni kota. Po zaaplikowaniu kot się cały spienił - przeżycie traumatyczne. A normalnie to kot lubi jak mu czyścić żeby (zadawać pasty).
Szczotkowanie zębów, jak już tu napisano, jest w stosunku do kota niewykonalne - nie wiadomo, jak to zastosować.
Znakomita, choć wygląda jak regularna balia. Kot ma zwyczaj sikać po ściankach, większa sprawa też była załatwiana z ogonem poza kuwetą (najważniejsze było, by kot cały był pośrodku), teraz nie zdarzają się wpadki (wypadki ?)
Zwirek niestety słabo się zbryla, ale zebranie urobku nie stanowi jednak większego problemu. Najważniejsze jednak, że nie jest roznoszony dalej niż poza najbliższe okolice kuwety. Przy jego konsysencji - spore granulki - szybkie posprzątanie nie jest problemem. No i nie pyli. Kot - brytyjczyk - z ogromnymi osiągnięciami jeżeli chodzi o roznoszenie wszystkich dotychczasowych żwirków po całym, niemałym mieskzaniu, szybko go zaakceptował.
Mój kot nie zasmakował, ale to nie znaczy, że nie są dobre - on po prostu jada kabanoski Vitakraft tylko w jednym rozmiarze (to samo w wersji max lub mini nie wchodzi).
Moje natomiast wrażenie, gdy mu podawałam - zbyt twarde.
absolutna rewelacja, rozruszała nawet flegamtycznego brytka, zainteresowanie nią niezmienne od trzech miesięcy.
Super, doskonale pochłania i bryli, roznosi się nawet mniej niż silikonowy, to jest całość, która ma być rozniesiona zostaje w łazience (raz silikon dotarł aż do łóżka stojącego dwa pokoje i korytarz dalej), super wydajny (wychodzi zdecydowanie taniej niż Benek). Kotu zajęło trochę przestawienie się z silikonu, teraz jest OK. No i to wrażenie ekologiczności...
Mam taką siatkę od wiosny. Jest wytrzymała, od zewnątrz mało widoczna. Kot czasem próbuje się wieszać, ale szybko odpuszcza.
Zdecydowanie zbyt mało haków jest w zestawie - od siebie dodałam jeszcze dwa razy tyle, no i zrobiłam jakby fragmenty ramy - z bambusowych patyków dostępnych w kwiaciarniach, całkiem to estetycznie wygląda. Konieczne, aby rzeczywiście uniemożliwić przeciśnięcie się i ucieczkę.