Moje łakome Kundlisko nie chciało tego jeść. Wypadało z zębów na podłogę, gdzie zalegało dwa dni :(
Oddałam paczkę Zaprzyjaźnionym Kundlom, które opędzlowały ze smakiem. Najwidoczniej Psy też miewają swoje upodobania kulinarne ;)
Ładne - dla właściciela, smaczne dla Czworonoga ;)
Nie kruszą się łatwo w kieszeni, za to okruszki zostają na podłodze. Można budować w Psie napięcie odłamując kaczuszce czy rybce łepek i są dwie nagrody ;) Moja Psica fantastycznie się ślini czekając na wybór - żółta czy beżowa ? Kaczucia czy rybeńka...? ;)
Kupiłam za namową weterynarza - Psica zbierała z trawników WSZYSTKO co śmierdziało [oprócz odchodów]. Trafiła do mnie już dorosła [3 lata], poprzedni właściciel twierdził, że na pewno jej tego zbieractwa nie oduczę. Teraz nie podniesie z trawnika niczego do żarcia - nawet wędzona ryba czy obgryzione żeberka pieczone jej nie skuszą :o]
Początkowo nie chciała jeść Rumena - wkładałam w moździerz, proszkowałam i przemycałam w mokrej karmie. Teraz zjada jak smakołyki - mogę bez niczego do miski wrzucić i zniknie ;)
Faktem jest, że oprócz tabletek była jeszcze ciężka batalia pod hasłem "zostaw!" ale jestem przekonana, że tabletki bardzo mi w tym pomogły. Psisko dostaje na stałe Rumena od prawie roku. Po tygodniu przerwy wrócił jej apetyt na "trawnikowe fast foody", więc.... POLECAM :]
Psica [25kg KunGla] zjada je ze smakiem. Używam tego jako nagrody na spacerach. Trzeba zabierać ze sobą "porcję na raz" bo po dłuższym spacerze smakołyki się kruszą.
Moje rozszczekane Szczęście tworzy teraz "jezioro" zamiast kałuży na podłodze. Nie istnieje taka wielkość miski, z której wody nie dałoby się rozlać po podłodze ;)
Wszystko zostaje na podkładce, którą da się domyć gąbką w wannie.
Nie wiem czy się jeszcze na nią skuszę; do momentu rozgryzienia Psica była zadowolona [i ja też] za to "wnętrzem kuli" Psica wytapetowała podłogę w przedpokoju - co mnie mniej zachwyciło.... jakaś dziwna śruta, której Pies postanowił nie zjadać - więc miałam co sprzątać ;)
Kocica Michalinka wpada w miskę i jak nigdy wyjada wszystko do ostatniej kuleczki. Tego jeszcze nie widziałam w Jej wykonaniu [no... może kiedy na horyzoncie pojawiła się wątróbka.... ;o] Żadna inna sucha karma nie wzbudza takiego kociego pożądania. Musiałam w wysokiej szafce zamknąć torebkę przed Kicią [rotfl]
emm... jest żwirkiem - koniec pozytywów.
Zbryla się tylko po dosypaniu odkarzacza [który właśnie się zbryla] - w przeciwnym wypadku zbryla się tylko totkowy qpsztyl, który [jak wszyscy wiemy] równie skutecznie zbryliłby się na dywanie [zly] Jako wypełniacz też nie całkiem jest skuteczny, bo skoro na szklankę lawendowego Benka mogę dosypać jakąś łyżkę tego wynalazku [przy założeniu, że kot sika do tej kuwety a ja chcę z tego "uzyskać" GRUDKI] to... nie umiem znaleść oszczędności w budżecie pomimo najszczerszych chęci. Wtopa.
Ze względu na powyższe nie jestem w stanie ocenić pozostałych jego właściwości zachwalanych przez Szanownego Producenta - nie wiem więc czy / na ile chłonie zapachy skoro zasypuję odkarzaczem zapachowym i żwirkiem Lepszego Producenta i więcej go nie kupię :P
Qrcze... no zostałam zastrzelona - zapachu nie pamiętam :( Jakoś pachniał - nie pamiętam jak [czyli że NIE pachniał kFieciem, algami, psim/kocim żarciem, amoniakiem itd - nic co by się w pamięć wryło]. Lepiej pamiętam smak tej oleistej cieczy [GORZKIE FUJ - bo mi się kiedyś po flaszce ulało ;o] Opakowanie niestety przeszło w niebyt, ale nie było info o sposobie podawania jedynie o ilości - na mojego Totka 2,5 ml. dziennie [nie ręczę za inne Koty, bo nie pamiętam czy nie wynikało to z przeliczeń wagowych].
Ponieważ Tocica moja jest wybrednym niejadkiem nie ryzykowałam domieszania do karmy - trzy razy dziennie [codziennie] po kawałku racji, ze szprycy pod Koci Policzek [ku Kociemu zgorszeniu i niezadowoleniu ;o]